18 kamieni miliowych polskich mieszkań na rocznicę 1918 roku. Część 1.

Stulecie odzyskania niepodległości to nie tylko okazja do świętowania ale także refleksji nad tym jak te ostatnie sto lat ukształtowało kim dzisiaj jesteśmy. Czym jest Polska, patriotyzm, polska kultura, gospodarka, nauka… To idealny moment by przypomnieć sobie jak historia wpłynęła też na to jak mieszkamy, jak wyglądają nasze domy, jak wybieramy do nich meble, czym się inspirujemy, co nam się podoba.

I jest to opowieść zaiste fascynująca, bo w naszych mieszkaniach mocno odbiła się historia całego stulecia Niepodległości. Od „odziedziczonej” po austriackim zaborcu fabryce Thoneta po boom na małe pracowanie meblarskie, który opanowuje cały kraj w ostatnich latach. Od inspiracji ludowymi wzorami, świetnych projektantów chcących mieszkania uczynić przyjaznymi, po wpływ IKEI na to co postrzegamy jako ładne i wygodne. Od wielkiego boomu mieszkaniowego, którego symbolem są bloki z wielkiej płyty po kredyty we frankach.

Można na ten temat napisać potężne dzieło. My jednak wybrałyśmy 18 wydarzeń, zjawisk, mebli i osób, które naszym zdaniem miały decydujący wpływ na Mieszkania Polaków AD 2018. Na pewno jednak nie jest to wykaz zamknięty. Wręcz przeciwnie same musiałyśmy odsiać drugie tyle typów.
Jeżeli nie zgadzacie się z tą tą listą to dajcie znać, napiszcie do nas, podzielcie się swoimi inspiracjami. A może macie jakieś archiwalne zdjecia swoich mieszkań, które pokażą jak ewoluowały – pochwalcie się nimi. Odtwórzmy wspólnie historię polskich mieszkań.

1. Thonet

Michaela Thoneta, czyli austriackiego stolarza, który w XIX wieku opracował metodę gięcia drewna na masową skalę spokojnie można uznać za ojca nowoczesnego meblarstwa w całej Europie. Jego wpływ na Polskę i nasz przemysł meblowy był jednak znacznie większy niż tylko to, że klasycznymi krzesłami jego projektów meblowane są mieszkania od przeszło stupięćdziesieciu lat.

Thonet, a właściwie jego dwaj synowie w Radomsku w 1881 kupili młyn parowy i zmienili go w jedną z najwięszych fabryk specjalizująca się w meblach do siedzenia w całej Europie. I w której wyprodukowano aż 500 różnych ich wzorów. To właśnie ta wytwórnia przyczyniła się do powstania dużego, niezwykle ważnego dla całej niepodległej Polski ośrodka meblarstwa w Radomsku. Tuż przed odzyskaniem niepodległości uruchomiono tam Zakłady Produkcji Mebli Giętych „Ksawery Wünsche i S-ka” oraz wytwórnię mebli giętych „Mazowia”.
Po II wojnie światowej zostały one znacjonalizowane i na ich bazie powstał legendarny  „Fameg” (czyli Fabryka Mebli Giętych), która kontynuuowała produkcję mebli wzorowanych na „thonetach”.

Pożar fabryki mebli „Thonet” w 1941 r. Żródlo: NAC

2. Pierwsze polskie radioodbiorniki

Odbiorniki radiowe rozpoczęto produkować w Polsce już w latach 20. czyli w tym samym czasie gdy radiofonia zaczęła rozwijać się w całej Europie. Jako pierwsza rozpoczęła ich produkcję firma Polskie Zakłady Radiotechniczne (PZR).W jej ślady szybko poszły kolejne firmy m.in Capello, Natwis czy Kenotron. Łacznie było ich niemal sto! Sporym hitem były radia wyprodukowane przez wileński Elektrit.

Uczestnicy zawodów z Zakopanym słuchają radia. radioodbiornikowi Elektrit Allegro. Żródło: NAC

Dlaczego te pierwsze radia były tak ważne dla mieszkań? Bo choć oczywiście były szczególnie na początku towarem luksusowym to wniosły do mieszkań bogatszego mieszczaństwa, szlachty i inteligencji powiew prawdziwej nowoczesności. Spowodowały też, że zaczęło się – nawet w mniejszych mieszkaniach – rozwijać domowe życie towarzyskie.
Dosyć szybko też pojawiły się specjalne modele znacznie tańsze i w zamierzeniu mające być dostępne dla całego kraju. W 1930 ruszyła na masową skalę produkcja modelu „Detefon”. Odbiornik wraz ze słuchawkami oraz kompletną instalacją antenową kosztował 33 zł. Do wybuchu II wojny światowej wyprodukowano go aż 500 tys. egzemplarzy, a abonament Polskiego Radia miało wykupionych milion mieszkań.

3. Spółdzielnia Artystów ŁAD

Kiedy w 1925 roku odbyła się w Paryżu Wystawa Światowa to polski pawilon został wypełniony rodzimym designem przesiąkniętym wpływami folkloru. I odniósł ogromny sukces, a ludowe wzornictwo z Polski zaczęło stawać się naszym znakiem rozpoznawczym. Rok później grupa wykładowców uczelni artystycznych i projektantów założyła spółdzielnię artystyczną ŁAD. Spółdzielnię, która miała wnieść powiew nowości do mieszkań godny nowej ojczyny i świata po Wielkiej Wojnie pełnego nadzieii na spokojny rozwój.

Meble wykonane przez Spółdzielnię Wyrobów Dekoracji Wnętrz „Ład”, Żródło: NAC

Stąd nazwa ŁAD bo i takie miały być domy i mieszkania nowoczesnych Polaków. W spółdzielni można więc było tam zamówić niemal wszystko: meble, kilimy, ceramikę. Zrówno na indywidualne zamówieni jak i kupić z masowej produkcji.

ŁAD łaczył w sobie dwie najsilniejsze tendencje: ludowość (czyli nawiązanie do polskiego folkloru) i nowoczesność (mocno wzorował się na niemieckim Bauhausie). Co ważne choć II wojna przerwała działalność ŁADu, to spółdzielnia wróciła do pracy po jej zakończeniu i w zniszczonym kraju starała się na nowo tworzyć wzory mebli tym razem przeznaczonych do malutkich powojennych mieszkań.

4. Pralka Frania

Szwedzki profesor zdrowia międzynarodowego Hans Rosling twierdzi, że to nie internet tylko pralka jest największym wynalazkiem XX wieku. I rzeczywiście jest w tym wiele prawdy. Mało które urządzenie tak zmieniło sposób życia setek milionów ludzi (czytaj: kobiet) na świecie jak mechaniczne pralki. Nic dziwnego więc, że kiedy Zakłady Wyrobów Metalowych w Kielcach, a konkretnie Huta „Ludwików” pod koniec lat 50. zaczęła produkować niedużą, mechaniczną, cylindryczną pralkę nazwaną „Frania” z miejsca stała się ona hitem i symbolem nowoczesności, ba wręcz luksusu.

Komunistyczna władza szacowała, iż ręczne upranie bielizny czteroosobowej rodziny wymaga rocznie 430 godzin pracy, czyli 54 dni roboczych a wysiłek wkładany w pranie porównywano do pracy górnika. Co nie znaczy, że Franie (szczególnie w pierwszych latach) były łatwe do zdobycia. 

Pranie w pralce „Frania”. Żródlo: NAC

Ale niewątpliwie wprowadziły do polskich mieszkań nowy standard życia. I co ważne zaczęły przenosić funkcje prania z kuchni do łazienek. Bo niewielka Frania mieściła się nawet małych łazienkach.

5.  Meblościanka Kowalskich

Pod koniec lat 50. wraz z odwilżą polityczą i pierwszymi powiewami kultury konsumpcyjnej z Zachodu najpierw nieśmiało a potem z ogromną siłą zaczęło na nowo rozkwitać wzornictwo przemysłowe.

Mieszkanie z lat 60. Żródło: NCA

To wtedy zaczęli działać tacy dziś kultowi projektanci jak Roman Modzelewski, Teresa Kruszewska, Rejmund Teofil Hałas. Najsłynniejszą propozycję mebli, które stały się symbolem całego meblowego PRL przygotowało jednak małżeństwo projektantów: Bogusława i Czesław Kowalscy. Ich segmentowy mebel nazwano „meblościanką”. Szybko stała się ona symbolem „małej stabilizacji”.

Idealnym do znacznie mniejszych niż przed wojną mieszkań, lekkim i spełniającym kilka różnych funkcji. Takim dla nowoczesnych Polaków, którzy jak młodzi, zakochani (grani przez Daniela Olbrychskiego i Elżbietę Czyżewską) w komedii „Małżeństwo z rozsądku” z 1966 roku, którzy śpiewali:

ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode




„Gdy się dziadek mój i babcia pobrali, to się długo, bardzo długo urządzali. Kupowali szafy, stoły, dąb i jesion by zdobiły, by świeciły lat sześćdziesiąt. Dziś obyczaj ten wydaje się banalny, dziś kupuje się mebelek funkcjonalny.”

6. Fotel 366

Drugim meblem, który jest symbolem i który musimy wymienić z nazwy to legendarny fotel Typu 366 zaprojektowany w 1962 roku przez Józefa Marię Chierowskiego w Dolnośląskiej Fabryce Mebli w Świebodzicach. Ten lekki w formie, wygodny, bardzo funkcjonalny mebelek był produkowany aż do połowy lat 80. I przez cały ten czas był meblarskim hitem nie tylko PRL, bo eksportowano go z sukcesami do innych państw bloku wschodniego.

Józef Chierowski przy pracy nad projektami. Żródło: Concept366

Łącznie wyprodukowano go aż milion egzemplarzy. O tym jak bardzo był to ponadczasowy projekt świadczy wielki powrót 366. Nie tylko wdrożono ją ponownie kilkalat temu ponownie do produkcji (odświeżyła fotem firma Concept 366), ale przedewszystkim jest to jeden z najbardziej rozchytywanych i pożądanych we współczesnych mieszkaniach mebli z PRL.

7. Wielka płyta

Meble niewielkie, proste i jak najbardziej funcjonalne były niezbęne bo i powojenne mieszkania nie pozwalały na ciężkie, duże meble z czasów secesji czy Art Deco (nawet jeżeli komuś udało zachować się takie zabytki). Niedobory mieszkaniowe były tak ogromne, że nie do pomyślenia były wielkie apartamenty. Od końca lat 50. w budownictwie mieszkaniowym zaczęły pojawiać się standaryzowane bloki o z góry określonych kształtach i wymiarach pomieszczeń.

Oficjalnie opracowany „normatyw z 1959 roku” wyznaczaał maksymalny metraż M4 (czyli mieszkania dla czterech osób) na 48 metrów kwadratowych.

Przedwojenne mieszjkania dzielono na mniejsze części, w nowych blokach od razu budowano niewielkie mieszkanka, często ze ślepymi kuchniami, czy przejsciowymi pokojami. Pomieszczenia musiały pełnić wiele funkcji na raz. I nie było mowy by rodzielić pokoje dzienne od sypialni, czy osobnych pokojach dla poszcególnych osób.
Sytuacji nie poprawił też boom mieszkaniowy lat 70. i rosnąca w każdym mieście „wielka płyta”. Teoretycznie podniesiono o kilka metrów normatyw na jednego mieszkańca ale i tak mieszkania jakie oferwano były niskie, nieustawne, często bardzo niechlujnie zaprojektowane, pełne usterek. To co wyśmiewały „Alternatywy 4” to wcale nie była fikcja.

ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode




Tak wyglądała smuta rzeczywistość „nowoczesnych” blokowisk.

8. Oskar i Zofia Hansenowie

Wbrew tym tendencjom o dobre, przyjazne ale także zaangażowane społecznie mieszkania walczył Oskar Hansen i jego żona Zofia. Projekty tej niezwykłej pary architektów w większości nie ujrzały światła dziennego. Były dla ówczesnych władz po prostu nie do przyjęcia: nazbyt futurystyczne, niezgodne z „linią partii”, za drogie w wykonaniu..

Wybudowano na podsatwie ich prac ledwie kilka budowli. A i one ze względu na bardzo złe, tanie materiały, niechlujność wykonania i przydzielanie mieszkań z klucza bez konsultacji z mieszkańcami okazały się mieć nie wiele współnego z zamierzeniemi architektów.

A ci mieli rewolucyjne pomysły. Koncepcja „formy otwartej” na bazie której budowano osiedle Rakowiec w Warszawie zakładala, że mieszkańcy będą mieli możliwość przerabiania mieszkań pod indywidualne potrzeby. Przyczółek Grochowski zaś zbudowany według koncepcji „Linearnego Systemu Ciągłego”, miał układać się w gigantyczny pas szeregowych bloków zbudowanny na kształt rzek, czy autostrad.

Mimo iż projekty Hansensów albo zostały na papierze albo były nieudolnie wykonane, to zostawiły trwały ślad na mapie polskich domów. Uczniowie Hansenów zaczęli odwolywać się do tych ideii w projektach które zaczęto budować już w XXI wieku i to w nich widać odbicia ideii sprzed 50 lat.

9. Kryształy i dywany „tureckie”

Epoka Gierka to był nie tylko boom gospodarczy napędzany wielkimi kredytami ale także otwarcie na Zachód. Takie raczej nieśmiałe, raczej zaglądanie przez dziurkę od klucza ale jednak można było podejrzeć w telewizji w zachodnich serialach i filmach jak ubierają się, czeszą, mieszkają w tych bogatych krajach kapitalistycznych.
Tyle, że ze zdobyciem takich dóbr było już znacznie trudniej. Na rodzimym rynku królowały proste, pozbawione ozdób meble, którym z biegiem lat zaczęto nadawać coraz bardziej sterylenego wyglądu pokrywajac je chemoutwardzalnymi lakierami tak by miały „wysoki połysk” i były niemal nie do zdarcia. Ludziom jednak marzyło się coś kolorowego, błyszczącego, takiego „jakby luksusowego”.

Fabryka dywanów w Białymstoku. Żródło NAC

W odpowiedzi szybko zaczęły podbijać mieszkania dwa wyznaczniki takiego „luksusu ala PRL”: kryształy, którymi zastawiano meblościanki i dywany udające wzory oientalne nie tylko na podłogach ale także niczym w dawnych szlacheckich dworkach także na ścianach. Wszystko skupowane na zapas, gdy coś „rzucono do sklepów”. Bo nawet jeżeli już były w domu to może przydadzą się na przyszłość dla dzieci czy wnuków.
Świetnie taki właśnie dywan przechowywany w posagu dla niej (choć miała ledwie kilka lat) opisała Marzena Sowa, w słodko-gorzkim komiksie ” Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają” wspominając swoje dzieciństwo w blokowisku z lat 80.

Kryształy w sprzedaży. Żródło: NAC

I tak dotarliśmy do lat 80. i wielkiej rewolucji, którą wprowadził do mieszkań skromny pan Adam. Ale o tym opowiemy w kolejnej części naszego małego przewodnika.

Wasze M.

 

 

0 Udostępnij