O warsztaty tapicerskie w naszej pracowni starałyśmy się już od dawna. Niestety większość fachowców, albo nie miało terminów, albo przerażało 2 piętro i to, że maszynę do szycia jednak muszą mieć swoją, albo po prostu jakoś tak nie „klikało między nami”… do czasu! Po naszym ogłoszeniu, że szukamy współlokatorów odezwał się Tomek Seweryn. Pierwszy raz rozmawiałyśmy z osobą, która wie czego chce, dopracowywał tylko szczegóły swoich planów. I tak po kilkunastu tygodniach udało się wreszcie zorganizować pierwszą część MASTERCLASS z tapicerowania!
Tomek przyjechał z całym swoim sprzętem, łącznie ze stołami, 2 maszynami, kompresorem na 8 stanowisk!!! Szczerze nas to zaskoczyło, ale to nie był koniec niespodzianek z jego strony.
Taboret- łatwizna!
Zajęcia zaczynaliśmy w sobotę o 9 rano, grupa 7 osób, wszyscy pracują nad takim samy projektem- taboret z PRL. To było kolejne zaskoczenie, jeszcze w czasie kiedy omawiałyśmy szczegóły warsztatów i Tomek upierał się nad 3 dniami, to patrzyłyśmy na siebie porozumiewawczo, że chyba oszalał. Co on chce przez 3 dni robić, to w 4 godziny to można pyknąć. Bijemy się w pierś za swoją ignorancję i wiarę we wszystkie youtubowe kursy tapicerki.
2 dni okazały się tak intensywne, że jako uczestnicy dostawaliśmy zadyszki, a co dopiero nasz Mistrz!
Odkrywamy karty
Zaczęliśmy od czystej teorii, narzędzia tapicera bez których ani rusz, pianki tapicerskie i wszystkie ich tajemnice, rodzaje materiałów tapicerskich i jak je prawidłowo dobierać, jak robić modełka, wykroje. Wiedzy było tyle, że gdybyśmy to nagrali i transmitowali na żywo, zakładam, że publikę mielibyśmy nie gorszą niż podczas Super bowl.
Podczas zajęć, każdy z nas samodzielnie oczyścił mebel i dobrał odpowiedni rodzaj wykończenia: bejca, wosk, olej. Dzięki solidnemu instruktarzowi nauczyliśmy się jak budować warstwy tapicerki (to nie tylko pianka T25 czy T30, owata i materiał 😉 ). Tomek pokazał nam też jak modelować mebel, i jak samodzielnie uszyć na niego pokrowiec. Dlaczego ważna jest fastryga i jak ułatwić sobie cięcie pianek. Jak sam mówi były to takie jego „cymesy”.
To prawdziwy rzemieślnik z krwi i kości (chociaż ja nadal twierdzę, że jest jakimś rodzajem NADczłowieka), bo po pierwsze dzieli się wiedzą i się tego nie boi. Odpowiadał na każde pytanie, ba doradzał jak uczestnicy przyjeżdżali ze swoimi problematycznymi meblami z prośbą o poradę. Bawi się tapicerką, widać to w jego oczach i każdym ruchu, że to jego pasja i że wie co robi. Poza tym ćwiczy gimnastykę, jeździ na rowerze, żegluje, wychowuje syna. Powiem Wam, że wydawało mi się, że ja jestem dosyć dobrze zorganizowana, ale to co pokazał ten Gość przyprawiło mnie o zawrót głowy i rumieńce wstydu, mam jeszcze sporo do zrobienia.
To co ujęło nas wszystkich tam obecnych, że ma wielki szacunek do każdego z osobna. Na pytania o konkrety tapicerki w wykonaniu innych fachowców nawet raz nie powiedział złego słowa. Co najwyżej kwitował „ja bym to zrobił trochę inaczej”.
Już nie mogę się doczekać kolejnych zajęć, tym razem, będziemy pracować 3 dni i przerabiać stare fotele!
A tu mały przedsmak tego co udało nam się zrobić. Odnowione stołeczki Ali i Michaliny. Zobaczcie jak udało nam się wykończyć taborecik w każdym detalu:
No i się zastanawiam czy jednak tydzień to nie byłaby dobra opcja….
Zastanawiacie się pewnie czy taki kurs jest dla Was i czy warto? Na pewno nie są to warsztaty dla każdego, a dla kogo?
- dla osób cierpliwych (owszem pod okiem Tomka wyjdzie Ci perfekcyjny mebel, ale niektóre etapy trzeba powtarzać, żeby uzyskać odpowiedni level)
- dla osób zdeterminowanych, tu nie ma czasu na mazgaje
- zrób test: weź 10 kilo cukru i wbiegnij na 6 piętro. Jeśli po takiej przebieżce będziesz narzekał, to sobie odpuść. Praca tapicera to ciężka praca.
TUTAJ >>> opisuję metamorfozę stołeczka, który pod okiem Tomka wykonałam. Zobaczycie sami, że to nie takie proste. TUTAJ >>> znajdziecie też kolejne terminy na MASTERCLASS z Tomkiem Sewerynem.
Alicja