Tapicerowanie podnóżka z PRL pod okiem mistrza

W warsztatach z tapicerowania u Tomasza Seweryna musiałam wziąć udział! To była wyjątkowa okazja, by uczyć się u takiego mistrza. Na pierwszy ogień poszedł, wydawać by się mogło, prosty mebel: stołeczek z PRL. To na nim można było poznać zasady profesjonalnej tapicerki.

Na warsztaty do Tomka zapisałam się jako ostatnia, tak trochę „na krzywy ryj”. Wiecie, jak to jest, właśnie przeszłam na urlop wychowawczy i uczę się żyć na nowo bez stałego dochodu, a tu taki rarytas się trafia.

Stołeczki, taborety, podnóżki produkowane w czasach PRL na długich, zgrabnych nóżkach wszyscy doskonale znamy. Są niewielkie, wygodne, pasują do każdego wnętrza i… zazwyczaj wyglądają, jak jedno wielkie nieszczęście. Ale mogą zmienić się w piękne, uniwersalne mebelki. Dlatego właśnie one zostały wybrane przez Tomka, jako meble do nauki podstaw tapicerowania.

Taboret przed tapicerowaniem

Jeżeli jednak wydaje się Wam, że to prosta robota na kilka godzin, to jesteście w błędzie. Zobaczcie krok po kroku, jak odnowiłam swój stołeczek – czy raczej u mnie podnóżek – pod okiem mistrza Tomka.

Oczyszczanie stołka

Najpierw oczywiście zaczynamy od usunięcia starej tapicerki. Później zajmujemy się stolarką, czyli drewnianymi elementami mebla. Tu znajdziecie nasz mały poradnik, jak oczyścić stary mebel, bo to kluczowy etap pierwszych prac.

W przypadku stołeczków świetnie sprawdza się oczyszczanie za pomocą cyklin. Tomek i tej sztuki uczy podczas swojego warsztatu, podobnie jak i podpowiada kilka metod ostrzenia tych narzędzi.

Wykończenie stolarki

Oczyszczone części stolarki można już zabezpieczyć i wykończyć za pomocą bejc, wosków lub oleju. Mój podnóżek najpierw zabejcowałam na kolor średni dąb, a później zabezpieczyłam bezbarwnym woskiem. Pięknie to podkreśliło usłojenie drewna.

Planowanie tapicerki

Planowanie to słowo klucz. Nad każdym meblem trzeba się zastanowić: do czego i jak często służy, jakie są jego mocne i słabe strony. W przypadku taboretów oraz mojego podnóżka newralgiczne są krawędzie zewnętrzne mebla, które narażone są na największe obciążenie i najczęstsze obtarcia.

Pierwszym krokiem jest zrobienie modełka. Czyli nic innego jak >krawiecki wykrój< dla mebli. Tradycyjnie robiło się je na papierze, ale Tomek podpowiedział nam inny sposób: biała flizelina/ wigofil. Odrysowujemy kształt tej części mebla, którą chcemy otapicerować (w naszym wypadku siedzisko), i z każdej strony dodajemy od 1 do 1-1,5 cm (ależy to od tkaniny na jaką się finalnie zdecydujecie). Odrysowanie tego na półprzezroczystej flizelinie ułatwia nam cięcie finalnego materiału. Możemy to robić na prawej stronie, dzięki czemu łatwiej zachować jest symetrię. Jest to szczególnie ważne w przypadku tkanin ze wzorem.

Aby mebel dobrze wyglądał przy jego modelowaniu musimy odpowiednio zabezpieczyć krawędzie zewnętrzne. Służą do tego specjalne profile, w Polsce głównie spotyka się te poliestrowe, ale można też szukać też papierowych – taki właśnie profil został zastosowany w moim przypadku.

Pianki do tapicerowania

Po zrobieniu modełek i zabezpieczeniu rantów, które widzicie na zdjęciach, wycinaliśmy pianki poliuretanowe wtórnie spieniane (tzw. regenerat). Ten rodzaj pianki jest znacznie bardziej wytrzymały, twardszy (nawet od sławetnej T30), odporny na odkształcenia.

Aby pianka ładnie wpasowała się w mebel trzeba przyciąć jej brzegi pod kątem około 45 stopni. Wiecie jakie to uczucie cięcie ostrym nożem, tępej pianki? Aż uszy bolą! Ale nie tym razem. Tomek zdradził nam swój patent na to, żeby ciąć pianki, jak masło! Wystarczy silikon w sprayu, którym psikamy nóż i dzięki temu zyskujemy super poślizg.

Kolejnym elementem było docięcie już właściwej pianki o grubości 2 cm. Na tym etapie Tomek skorygował kolejne powszechne przekonanie, czyli to, że mebel owija się owatą (włókniną), żeby zniwelować wszystkie ranty i nierówności. Zamiast tego wycięliśmy z owaty kształt jaki uzyskaliśmy na modełku i bodno, czyli pasek, który okala stołeczek. Krawędzie połączyliśmy klejem tapicerskim w sprayu.

Dzięki tym zabiegom meble mocno zyskały na wysokości  w części tapicerowanej.

Szycie tapicerki

Na tym etapie wybieramy tkaniny.  Bardzo ważne przy ich wyborze jest zwrócenie uwagi na to jak się zachowują materiały w różnych połączeniach. Na przykład Monika zrobiła stołeczek (zdjęcie na końcu tekstu), na którym połączyła len z welurem. Wyszło świetnie, ale tylko dzięki temu, że odpowiednio wykroiła materiał na siedzisko. Len jako materiał nierozciągliwy musiał mieć odpowiedni zapas.

Ja wybrałam welwet/welur, tkaninę na siedzisko mojego podnóżka z oferty Liberty London. Wpisuje się świetnie we wciąż popularny nurt urban jungle. Mnie urzekła tajemnica ukryta za roślinnym wzorem.

Z obu wybranych tkanin wycięłam trzy elementy.
Materiał na siedzisko, bodno, czyli długą szarfę, która będzie okalała mój podnóżek. I kedrę – cienki długi pasek z głównego materiału, który będzie wypustką. Jeśli chodzi o kedrę, to jest jedna ważna zasada: zawsze tniemy ją po przekątnej materiału.

Wszystkie elementy przeszyłam na overlocku, żeby zabezpieczyć krawędzie i utrzymać linię szycia. Kolejnym etapem było już szycie pokrowca. Najpierw łączymy kedrę z topem. Tomek uczył nas jak robić nacięcia i jak prawidłowo zszyć te elementy, żeby nie było widać szwów już na gotowym meblu.

Ostatnim etapem było łączenie elementów tkaniny na profesjonalnej maszynie. W przypadku mojego mebelka było trudniej. Okazało się, że podnóżek nie dość że jest w kształcie trapezam to jeszcze ściętego ku dołowi, więc pracy było przy nim trochę więcej.

Nakładanie pokrowca

Ostatnim elementem – ale wcale nie najłatwiejszym – jest nałożenie pokrowca i jego przytwierdzenie. Najpierw delikatnie fastrygujemy tackerem (wbijamy zszywki pod kątem, tak żeby wystawały i były łatwe do wyjęcia), żeby złapać odpowiednią wysokość siedziska. Później praca była już bardzo dokładna z kątownikiem w dłoni mierzyliśmy wysokość niemal przy każdej zszywce. Dzięki temu mamy pewność, że siedzisko jest dobrze wyprofilowane i równe w każdym punkcie.

Pełna praca nad tak dokładnie wykończonym meblem zajęła… 16 godzin! Wiem, że to bardzo długo, ale warto przyłożyć się i trzymać wszystkich zasad. To pierwszy mebel, z którego jestem dumna jak paw.

 

Dla tych z Was, którzy zapragnęli też poszerzyć swoją wiedzę z zakresu tapicerowania mamy niespodziankę. Kolejny termin MASTERCLASS z Tomkiem!

Warsztaty z tapicerowania taboretów odbędą się:

9-10.05.2020r. UWAGA! Tomek zapewnia taboret.

Warsztaty z tapicerowania krzeseł lub foteli odbędą się

29, 30 i 31.05.

CENA: 2330 pln,  zawiera:

  • taboret
  • wszystkie materiały do odnowienia stolarki obu mebli
  • wszystkie materiały tapicerskie
  • materiały obiciowe z dostępnej puli. UWAGA, na fotel być może będziesz musiał dokupić materiał we własnym zakresie.
  • dostęp do wszystkich niezbędnych narzędzi
  • wodę, kawę, herbatę
  • 4 obiady

Cena nie zawiera:

  • fotela
  • posiłku w piątek 29.05.2020

Zapisy: [email protected]

A tu mebel Moniki, o którym wspominałam:

Napiszcie nam w komentarzach, jak Wam się podoba ta metamorfoza i na jakie warsztaty jeszcze byście się do nas wybrali?

Wasza M. Alicja.

0 Udostępnij