Przedwojenna biblioteczka w japońskim stylu. DIY z tapetą

Książki!  Na regale, na półeczkach w przedpokoju, półkach w kuchni, na stolikach, na parapecie. Wszędzie książki. Można je upchnąć na zwykłym regale, można jednak przygotować w tym celu wyjątkową biblioteczkę.

Po remoncie mojego skromnego mieszkanka (pierwszy odcinek z lamperią już opublikowałyśmy, finał pokażemy Wam za kilka dni), choć dokonałam bolesnego procesu przesiewu zbiorów książkowych –  niepotrzebne oddałam do biblioteki – nie miałam jednak wątpliwości: potrzebuję dodatkowego regału. Oczywiście najbardziej praktyczny byłby prosty, wysoki, taki by zmieścić na nim wszystko, co mam i co będzie dochodzić w przyszłości.

Takiego regału początkowo szukałam: lekkiego, nie za szerokiego, bez tylnej ścianki, tak by nie zagracał mojego i tak małego mieszkania. Na szczęście nie zdążyłam go znaleźć. Czekał na mnie inny mebel. To musiało być przeznaczenie 😉

Na OLX wpadłam na przedwojenną biblioteczkę i zakochałam się w niej od pierwszego spojrzenia. Owszem była niższa, niż mebel o którym myślałam (a więc także mniej pakowna) ale jakże urocza. Co więcej od razu miałam na nią pomysł!

PRZYGOTOWANIE MEBLA

Jeżeli czytacie nas regularnie, to już wiecie doskonale od czego zaczynamy prace nad każdym meblem. Czyszczenie! To na serio jest najważniejszy, kluczowy element pracy. Dobre oczyszczenie mebla, to podstawa udanej czy to renowacji czy po prostu odnowienia.

W przypadku tego mebla była nieodzowna, bo przedwojenne drewno, choć świetnie zachowane (zasługa i dbałości poprzednich właścicieli oraz dobrego lakieru, jakim była pokryta biblioteczka) to jednak miało ślady zużycia, zadrapania, jakieś plamy…

Co więcej, choć lakier był niezłej jakości, to jednak nadał drewnu żółtawej barwy od której chciałam uciec w stronę bardziej ciepłego dębowego odcienia. Mebel mimo iż spory okazał się być bardzo przyjazny w oczyszczaniu. Skoro pochodzi z lat 30. to nie był pokryty powojennymi wynalazkami: chemoutwardzalnym lakierem czy lakierobejcą, które na pewno wymagałyby wielu godzin pracy.

Tym razem wystarczyła szlifierka oscylacyjna, a potem dokończenie zagłębień ręcznie papierem ściernym (zaczęłam od gramatury 90, a wygładziłam 120). Cały mebel oczyściłam w półtorej godziny! Plus godzina na sprzątanie zapylonego niemiłosiernie mieszkania. No cóż, zdecydowałam się go robić jednak nie w naszej pracowni, by zaoszczędzić sobie wysiłku z wożeniem go i strachu by nie popękały szybki.

Zobaczcie, jak duża różnica jest po porządnym przeszlifowaniu. Drewno pokazało swoją urodę i po odpyleniu było już gotowe do dalszych prac.

WOSKOWANIE

Mój wybór od razu padł na barwiony wosk: bo jest przyjazny do nakładania w domowych warunkach, bo wywoskowanie nawet całego mebla nie zajmie bardzo dużo czasu, ale przede wszystkim dlatego, że chciałam mebel lekko przyciemnić i uszlachetnić odcień drewna.

Wybrałam wosk barwiony w w odcieniu przydymionego dębu marki Liberon. To mój chyba ulubiony odcień tego wosku. Delikatnie przyciemnia i ładnie dopasowuje się do naturalnego wybarwienia drewna.

TAPETOWANIE

Teraz nadszedł moment na główną część metamorfozy. Biblioteczka była sama w sobie piękna ale jeden jej element odbiegał jakością od reszty. Nieciekawe, zrobione ze sklejki plecy mebla. I to właśnie one miały przejść największą zmianę.

Od początku wiedziałam, że będę je chciała… wytapetować (pokazywałyśmy Wa tę technikę choćby na starym meblu z MDF) . I co więcej, że chcę, by ta tapeta była z wzorem nawiązującym do mojej (także wnętrzarskiej) zajawki, czyli Japonii. Dosyć długo szukałam odpowiedniej tapety. Niby wzorów jest sporo ale większość była zbyt nachalna. Taka krzycząca: „spójrz jestem japoński”. I wreszcie… spojrzałam przed siebie, a tam w kuchni (pod ochronnym szkłem) od lat miałam przecież idealną tapetę. Delikatny wzór kwiatów wiśni na bordowym tle. Co więcej, tej tapety już używałam kiedyś w renowacji krzeseł. Ba! To były pierwsze meble jakie kiedykolwiek zrobiłam.

O tym, że to po prostu musiała być ta tapeta najlepiej jednak świadczyło co innego: okazało się, że mam jej ze starych czasów niemal dokładnie tyle ile potrzeba na wyklejenie pleców mebla.
Jak się do takiego tapetowania zabrać?
Oprócz tapety potrzebny jest klej najlepiej do decupage (nada się tez wikol rozcieńczony wodą), szeroki pędzel, nożyk do tapet i bezbarwny lakier wodny.

Tapetę docinamy do potrzebnego rozmiaru. Klejem smarujemy zarówno mebel jaki tapetę a następnie delikatnie przyklejamy ją. Klej do decupage wiąże dosyć szybko więc warto to zrobić od razu równo. Warto tez mieć pod ręką drewnianą kostkę (np. taką jak do okładania papierem ściernym) lub… książkę w twardej okładce. Jeżeli zaczną się Wam robić bąble powietrza to za jej pomocą dociskamy papier rozciągając delikatnie tapetę.

 

Nie przejmujcie się jeżeli klej będzie widoczny na tapecie, co więcej można nim nawet delikatnie przeciągnąć ją po wierzchu. Ten do decupage po wyschnięciu jest transparentny. Po przeschnięciu kleju dodatkowo tapetę lakierujemy. To ją nie tylko zabezpieczy ale także wzmocni jej przyklejenie.

JAPONIA W TLE

Gotowe! Łącznie prace nad biblioteczką zajęły mi ledwie pół dnia. Niestety jest teraz taka urocza, że szkoda mi ją całą zawalać książkami. Więc wciąż część z nich czeka na parapecie i na podłodze na jakieś specjalne miejsce dla siebie.

Biblioteczka z książkami i pleckami oklejonymi tapetą. Odnawiaj meble razem z Majsterkami.

Jak Wam się podoba ta metamorfoza? A może też macie #zmajstrowane przez siebie regały i biblioteczki? Pochwalcie się nimi!

Wasza M. Sylwia

0 Udostępnij