Jak sobie zmalować lamperię?

Lamperia, do niedawna symbol smutnych PRL-wkich szkół i szpitali wraca do łask! Ba, wręcz dumnie wkracza na salony. I nam też zachciało się mieć lamperię. Ale nie taką zwykłą, tylko w wersji inspirowanej angielskimi domami.

Gdy się dziś zastanawiam, skąd konkretnie wziął mi się pomysł, by pewnego gorącego dnia w ubiegłoroczne lato wstać bladym świtem i pojechać do marketu po farbę i drewniane listwy, a potem malować i ciąć przez cały weekend – to mam problem. Na serio tego nie pamiętam.

Za to pamiętam, że doskonale wiedziałam, jaki chcę uzyskać efekt. Poszło mi znacznie łatwiej niż się spodziewałam. Pokazujemy Wam tę moją metamorfozę dopiero teraz, bo była ona ważnym elementem całego remontu mieszkania, który ogarnęłam dopiero w tym roku i który w kolejnych dniach zdradzimy już w szczegółach (to, jak wygląda mój przedpokój rodem z Przyjaciół możecie obejrzeć TUTAJ).

LAMPERIA, LAMPERIA

Zacznijmy od kilku słów na temat lamperii. Choć kojarzy nam się z budynkami użyteczności publicznej i klatkami schodowymi to tak naprawdę jest to rozwiązanie o znacznie dłuższej historii. Pierwotnie mianem lamperii określano dekoracyjną okładzinę ścian z drewna, kamienia, stiuku lub marmuru. A więc było to drogie rozwiązanie, tylko dla najbogatszych domów.

To w XIX wieku znaczenie tego terminu uległo rozszerzeniu także na dolną część ściany zabezpieczoną okładziną lub… farbą olejną. Miała już być nie tylko ozdobą ale przede wszystkim miała ułatwić zachowanie ścian w czystości. I właśnie ten praktyczny aspekt spowodował, że stała się tak popularna w PRL.

Teraz jednak lamperia wraca właśnie, jako połączenie praktycznego zabezpieczenia ściany i jednocześnie ozdoby. Jest coraz popularniejsza we wnętrzach i co ważne, nie ma wcale jednego oblicza.
Może być taka dosyć konserwatywna jak u Edyty. Ale mimo swojej klasyczności wprowadza jednak w kuchni ciekawy retro klimat.

https://www.instagram.com/p/Bw1K0H5HUy8/

Może być zwariowana, łamać utarte zasady i jak u Kasi.. przecinać linię obrazów.

https://www.instagram.com/p/Bz8GLuLlF9C/

Wcale nie musi być prostą linią. Wręcz przeciwnie jak u Doroty może być choćby… falista.

https://www.instagram.com/p/B3EV7bZoaHm/

Może wreszcie wykorzystywać boazerię i tym samym nawiązywać do klasyki sprzed wieku np. jak u Marty.

https://www.instagram.com/p/BoqervOn7mm/

LAMPERIA DIY

Mój plan na lamperię, jak to często u nas bywa, był tak nagły, że nie miałam czasu na wielkie przygotowania, zamawianie materiałów i rozplanowywanie, co i gdzie. Musiało mi wystarczyć to co mogłam dostać w markecie budowlanym.

Kluczowe jest oczywiście równe namalowanie samego odcięcia kolorów. Jak się za to zabrać opowiadam i pokazuję w naszym starym filmiku dla Allegro. Starym ale nic w tej technice się nie zmieniło, więc obejrzyjcie by poznać sztuczkę dzięki której nie będzie żadnych zacieków.

ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode




Jak sobie dziś tak myślę, skąd wziął się konkretnie taki pomysł to mam wrażenie, że musiały na mnie wpłynąć ubiegłoroczne wyjazdy. Sporo z nich było po Wyspach Brytyjskich to i lamperię sobie zmajstrowałam inspirowaną brytyjskimi domami. Czyli będąca połączeniem malowania i drewnianych listew.

Wybrałam połączenie klasycznej bieli i mocnego turkusu. Oprócz gruntu, samych farb, dwóch wałków malarskich (turkus był tak wyrazisty, że nie chciałam eksperymentować z myciem wałka po nim i używania go do bieli), taśmy malarskiej i folii, które są niezbędne do malowania potrzebowałam też kilku materiałów do wykonania listew ozdobnych.
Potrzebne są:

  • ćwierćwałek wklęsły sosnowy o rozmiarze 20x20x2600 mm. To drewniana listwa wykończeniowa, której jedna sztuka kosztuje zaledwie ok 10 zł, do mojego projektu potrzebowałam trzech takich listew;
  • papier ścierny o gramaturze 120;
  • piła i skrzynka uciosowa;
  • wiertarka z wiertłem do drewna i do betonu;
  • kołki

Najpierw ściany umyłam i zagruntowałam. Do zamalowywania była wcześniejsza jasno beżowa farba, a więc zaczęłam od malowania górnej, białej części ścian. Potrzebne były trzy warstwy farby by krycie było dokładne. Za to turkus był tak mocny i miał tak dobre krycie, że już po pierwszej warstwie było idealnie.

Gdy farby dobrze przeschły, czyli drugiego dnia można już mocować listwy. Wcześniej przycięłam je na rozmiar ścian, oszlifowałam i pomalowałam (można to spokojnie zrobić farbą do ścian). Mała rada: do montażu przyda się druga para rąk do pomocy.

Najpierw w listwie nawiercamy cienkim wiertłem w trzech miejscach małe otwory. Następnie przykładamy listwę do ściany na linii łączenia się kolorów i w miejscach, gdzie są otwory zaznaczamy na ścianie punkty. W tych puntach wiertłem dobranym do wielkości kołka nawiercamy otwory i umieszczamy w nich kołki. Na koniec przykręcamy wkrętami listę do ściany. By zamaskować łebki wkrętów zamalowujemy je farbą.

Można oczywiście zamiast przykręcać listwy przykleić je specjalnym klejem, wtedy unikniemy wiercenia. Ale prawdę mówiąc ja średnio ufam klejom. A po drugie przykręconą listwę znacznie łatwiej jest odkręcić niż odrywać od ściany. Dzięki temu, gdy znudzi nam się kolor można ją spokojnie zdemontować i malować ponownie. Samą listwę, całą ścianę, jej wybraną część… ogranicza nas tylko wyobraźnia.

PÓŁ NA PÓŁ

U mnie ten patent funkcjonuje już od ponad roku i … sprawdził się idealnie. Nie zamalowałam w ten sposób całego mieszkania a jedynie trzy ściany. W przedpokoju, który już Wam pokazywałam.

Oraz w pokoju, którego pełną metamorfozę pokażemy już za kilka dni. Dziś mały mały sneak peak.

A gdy do lamperii dołożymy dobrane ozdoby na ścianę: obrazy, zegar, plakaty to sami musicie przyznać: miód, cud i malina!
I już czekamy na pytania: skąd plakaty?
Ten po prawej na pewno znacie, bo to nasze majsterkowe dzieło, którego nam zostały jeszcze ostatnie trzy sztuki więc jak ktoś ma ochotę to musi się pospieszyć. Ten po lewej, który kosztował mnie bardzo dużo kurew w powietrzu (ale to już opowieść na inny wpis) to projekt Przemka Dębowskiego z Karakteru. Wciąż jest w sprzedaży!

Faktycznie całkiem zmieniły one wnętrze i dodały mu pazura. Do tego stopnia, że i myśląc o remoncie kuchni (który też mnie czeka i to jak najszybciej) także kombinuję nad lamperią. Choć chyba będę miała na nią jeszcze inny pomysł…

I jak Wam się widzi taki powrót do PRL-u? A może też macie u siebie w mieszkaniach lamperie? Pochwalcie się nimi. Pamiętacie o naszym konkursie #zmajstrowane? Wrzucajcie zdjęcia, tagujcie, a poleci do Was jeden z naszych plakatów.

 

Wasza M. Sylwia

 

0 Udostępnij