Brakowało nam tych ploteczek, smrodu opalanego lakieru i zakwasów. Wierzcie nam, albo nie, ale od pracy z meblowymi staruszkami można się uzależnić. Zwłaszcza, że na warsztaty trafiają do nas nie tylko meblowe perły ale też ich zacni właściciele. A właściwie właścicielki. Bo podczas kolejnej edycji warsztatów z odnawiania „Nie ma brzydkich mebli” zgłosiło się sześć zapalonych majsterkowiczek. Zobaczcie, jak sobie poradziły.
1. Stolik nocny na wysoki połysk
Mały, zgrabny stolik nocny został wyprodukowany w Olsztyńskiej Fabryce Mebli. Kto zna ten PRL-owski model? Niestety nie znalazłyśmy o nim zbyt wiele informacji. Właścicielka posiada takie dwa – będą ozdobą sypialni. Pierwszy odnowiła samodzielnie. Przy drugim postanowiła zasięgnąć rady Majsterek. Biorąc pod uwagę, że stolik został pokryty lakierem na wysoki połysk, oczyszczanie poszło całkiem gładko. Trzy godzinki pracy z cykliną i opalarką – stolik był gotowy do dalszych prac. Ostatecznie właścicielka zabezpieczyła mebel woskiem i pomalowała jego wnętrze oraz ranty ciemnoturkusową farbą kredową. Efekt robi wrażenie!
2. Stolik rtv
Ten stolik znamy za to doskonale. Już nie raz odnawiałyśmy ten model w naszej pracowni. TUTAJ znajdziecie przykład nieco innej metamorfozy. Stolik pod radio typ 640 B to wyrób Przedsiębiorstwa Obróbki Drzewa Nr 7 w Koronowie. Jak podaje serwis cotozafotel.pl (jeśli szukacie informacji o pochodzeniu PRL-owskich mebli, to polecamy Wam ten serwis – znajdziecie tam całkiem bogatą bazę wiedzy o naszych perełkach) okres produkcji mebla nie został jeszcze ustalony. Z uwagi na stylistykę można spodziewać się, że projekt powstawał w latach ’50 lub na początku lat 60′. Prawdopodobnie istniały więcej niż dwie wersje tego popularnego mebla.
Właścicielka już z nim przed naszymi warsztatami pracowała. Ale okazało się, że i tak wymagał sporo pracy. Doczyszczanie, szpachlowanie i po stokroć szlifowanie…. zajęły kilka godzin. Potem była ta przyjemniejsza część, czyli malowanie. Kolor pojawił się na najbardziej zniszczonych elementach – czyli na szufladach i dolnej półeczce. Pozostałe fragmenty właścicielka zawoskowała.
3. Stolik na giętych nóżkach
Wieku tego „przystojniaka” nie potrafimy niestety precyzyjnie ocenić, ale na bank jest grubo po 50. Pewne jest, że ktoś już wcześniej próbował go odnowić. Niestety postwił na ciemną lakierobejcę, która pozostawiła zacieki na blacie i nogach. Przez ostatnie lata stolik był używany chyba już tylko jako pomocnik do robienia remontów – ktoś zachlapał go bowiem białą olejną farbą. Ale właścicielka dostrzegła urok mebla pod tymi powłokami i postanowiła go odrestaurować. Renowację zaczęła klasycznie, od papieru ściernego i skrobaka. Lakierobejcy pomógł się pozbyć płyn do usuwania powłok. Od początku plan był taki, by zachować naturalny wygląd drewna. Stolik został najpierw pokryty ciemną bejcą, a potem zawoskowany. Ale nie byłybyśmy sobą, gdyby nie pojawił się element wyróżniający ten stolik. Spójrzcie na ranty blatu. Prawda, że pięknie połyskują starym złotem? To nasz ulubiony krem pozłacający od Liberona.
4. Konsola z szufladami
To jedna z ciekawszych metamorfoz. Ale też mebel był wdzięczny. Zgrabna konsola z litego drewna doskonale nadawała się do eksperymentów. Po pierwsze dlatego, że została zabezpieczona niezbyt grubą warstwą lakieru, więc jej oczyszczenie choć wymagające, to nie skończyło się omdleniem ze zmęczenia właścicielki. Po drugie mebel miał aż trzy szuflady. A nie ma lepszego fragmentu do zabaw z kolorami niż właśnie szuflady. Najpierw miałyśmy pomysł, by pomalować je we wzór biało-czarnej szachownicy, ale ostatecznie wygrała butelkowa zieleń. Nie dziwne, ten kolor święci triumfy od dwóch sezonów. Nie tylko na meblach, ale i we wnętrzach.
5. Drewniany gazetnik
Co zrobić, żeby drewniany gazetnik stracił swój „góralski” charakter? Może dodać mu miedziany połysk? Albo żywe kolory? Takie pytania zadawała właścicielka po oczyszczeniu mebla. Ostatecznie postawiła na efekt „ombre”, czyli przechodzenie kolorów z jednego w drugi. W tej technice jesteśmy biegłe, „ombre” sprawdzałyśmy już na toczonych szczebelkach krzesła – zobaczcie chociażby niezwykłą metamorfozę patyczaka. Pozostałe fragmenty mebla zostały zawoskowane. Czyż nie prezentuje się po renowacji pięknie?
6. Kwietnik z drewnojadami
To wbrew pozorom był niezwykle wymagający projekt. A to dlatego, że kwietnik był przeżarty przez drewnojady. Zawsze ostrzegamy wszystkich przed warsztatami w pracowni, żeby dokładnie sprawdzili swoje meble -tych z drewnojadami nie odnawiamy. Najpierw trzeba się pozbyć pasażerów na gapę i dopiero potem zabierać za renowację. Właścicielka kwietnika się nie zraziła i „robale” wedle instrukcji wytruła. Ale widać, że kwietnik im bardzo smakował, bo był podziurawiony jak szwajcarski ser. Trzeba więc było „dziurki” szpachlować i wzmacniać przeżartą półeczkę. Mebel został dokładnie oczyszczony, a potem zawoskowany. uroku dodały mu żółte elementy.
Która z tych metamorfoz podoba się Wam najbardziej?
A jeśli macie chęć na wspólne odnawianie to jeszcze mamy ostatnie miejsca na listopadowe warsztaty (24/11). TUTAJ znajdziecie wszystkie potrzebne informacje. Jeśli chcecie się zapisać, piszcie do nas pod adres [email protected]