Nazwij problem po imieniu
Oprócz przeludnienia w polskich mieszkaniach mamy jeszcze jeden standardowy problem: wilgoć. Można by powiedzieć sorry taki mamy klimat i poniekąd to prawda, ale w XXI wieku z pewnymi zjawiskami pomimo klimatu można skutecznie walczyć. Jak zauważają autorzy raportu „Barometr zdrowych domów” 22% polskich mieszkań jest zawilgocona. To znaczy, że prawie co czwarte mieszkanie ma problem z dodatkowymi lokatorami. Myślicie, że was to nie dotyczy? Rozejrzyjcie się lepiej po kątach. Ja też myślałam, że żyję w przyjaznym, suchym mieszkaniu.
A jednak…
Mieszkam w bloku z lat 60tych, okna plastikowe, super szczelne (na zdjęciu mieszkanie przed remontem). Na 35 metrów kwadratowych są tylko 2 kratki wentylacyjne (kuchnia i łazienka) i nas troje, i dwa koty. Sporo, jak na taki metraż. Jeszcze przyszła zima i przypałętały się różne choróbska. Zalecenie- inhalacje i nawilżacz powietrza. Zgodnie z receptą lekarza tak też zrobiliśmy, tylko jakież zdziwienie rano jak na podłodze mieliśmy kałużę, nie przekraczając wilgotności 40%. Okazało się, że przy chorym dziecku, matce w kuchni, inhalacjach i jeszcze niezidentyfikowanym problemie z okazjonalnym zalewaniem łazienki, nasze wyciągi nie dają rady.
Czas to pieniądz
W tej sytuacji na prawdę warto zadziałać szybko. Czas to kluczowa sprawa. Jeśli podejmiemy działania z wyprzedzeniem możemy zaoszczędzić spore sumy pieniędzy.
Na co dzień czyli w sytuacji, kiedy czasem zdarza się Wam miewać zaparowane okna, albo lubicie długie gorące kąpiele polecamy wam najprostsze pochłaniacze wilgoci. Działają od kilku tygodni do kilku miesięcy. Właściwie są 3 opcje:
- pochłaniacz na tabletki– tabletki zawierają substancję, która przyciąga wilgoć, ale też np. nieprzyjemne zapachy stęchlizny czy papierosów. Przekształcają wilgoć w wodę. Są bardzo proste w obsłudze, w miarę jak się zużywają znikają, więc dokładnie wiadomo kiedy należy je wymienić.
- pochłaniacze z granulatem– działają na podobnej zasadzie. Zbierają wilgoć do specjalnego zbiorniczka, lub same pęcznieją
- najbardziej eko sposób to tradycyjna sól kuchenna, która bardzo dobrze pochłania wilgoć. Jej stopień nasączenia oceniamy po prostu po stopniu zbrylenia (to dosyć subiektywne, ale czego się nie robi dla ochrony środowiska).
AK47
Natomiast jak macie poważniejszy problem to niestety trzeba sięgnąć po inne rozwiązania. Precyzyjne i dość powszechnie dostępne, ale niestety już znacznie droższe. Osuszacze powietrza. Tu sprawa nie jest taka prosta. Musicie się zastanowić czego tak na prawdę potrzebujecie. Warto wybrać model trochę bardziej zaawansowany z wbudowanym higrometrem, dzięki któremu będzie możliwe zachowanie wilgotności na stałym poziomie. Na rynku dostępne są takie, które wyłączają się po osiągnięciu zadanej wilgotności i/lub przepełnieniu zbiornika z wodą. Ale, ale… to nie wszystko… szczególnie teraz, zimą gdy miasta spowija nieprzenikniony zapach palonych opon, plastikowych torebek etc. czyli SMOG, warto się zastanowić nad czymś ekstra. Osuszacz i oczyszczacz powietrza w jednym. Powiem szczerze, że bez oczyszczacza nie wyobrażam sobie już teraz naszego mieszkania: zbiera kurz i sierść, jonizuje powietrze.
No ale co to znaczy, że jonizuje powietrze?
Ni mniej ni więcej, że neutralizuje działania całego elektrosprzętu jaki mamy w domu. Telewizory, komputery, wytwarzają jony dodatnie, które przyciągają wirusy i bakterie, a za sprawą osuszaczo- oczyszczacza możemy stłamsić problem w zarodku i nie będziemy do tego potrzebować antybiotyków.
Run Forest, run
Czyli rozwiązanie na dłuższą metę. Główkowałam, główkowałam i wymyśliłam. Moim problemem były zbyt szczelne okna. Co prawda PVC, ale jednak lata swoje już mają. Najprostszy model bez nawiewników. Czyli można zrobić sobie w domu saunę i nawet kszty pary przez okna nie pójdzie. Dlatego stwierdziłam, że osuszacz i owszem, ale musi to być rozwiązanie przejściowe. Na dłuższą metę potrzebuję czegoś trwałego. Czyli, trzeba zrobić nawiewniki. Na całe szczęście instalator rolet znał kogoś, kto takie nawiewniki robi. Szybki telefon i w kolejnym tygodniu umówiłam się na montaż. Zanim się zdecydujecie musicie wiedzieć, że macie dwa podstawowe typy do wyboru: automatyczny i ręczny. Ten pierwszy sam reguluje jaka ilość powietrza ma wpadać z zewnątrz. Przy drugim natomiast mamy możliwość ręcznej regulacji zazwyczaj w kilku pozycjach. Podziałów jest więcej, ale tu najlepiej zapytać specjalistę, co sprawdzi się w Waszym mieszkaniu. Cenowo, sam produkt jest bajecznie tani, natomiast jego montaż już swoje kosztuje. Ja za dwa nawiewniki ręczne wraz z instalacją zapłaciłam nieco ponad 360 złotych. Z czego sam produkt kosztował pewnie około 60 złotych. Co ważne, nawiewniki można dobrać do każdego rodzaju okna niezależnie czy jest drewniane czy PVC.
Muszę powiedzieć, że u mnie sprawdzają się świetnie. Wilgoć nie gromadzi mi się już na oknach, zdecydowanie lepiej śpimy i ja lepiej się czuję.
Także tak, prawdziwe mieszkania Polaków to też problemy. Podpowiadałyśmy Wam juz jak poradzić sobie ze starą boazerią, wilgocią… Z jakimi jeszcze problemami się borykacie w Waszych mieszkaniach? O czym chcielibyście poczytać?
Wasze
M.
Fantastyczną fotę wiewióry liżącej szybę na otwarciu tego postu zrobił David Grant CC BY 2.0 😉