Dzień majsterkującego ojca

Współczesnemu ojcu stawia się wysokie wymagania. Ma być czuły, wrażliwy i empatyczny. Ale wciąż też ma być opoką, oazą odpowiedzialności, zapewniać rodzinie byt materialny i bezpieczeństwo psychiczne. Ma znaleźć czas dla dziecka, na pracę, hobby najlepiej oczywiście takie, które też będzie pozwalało na samorozwój. Gotować, zaplatać warkoczyki córkom, piąć się po szczeblach kariery, jeżdzić po świecie, rozumieć żonę czy dziewczynę.

Ojcowie mogą już brać urlopy wychowawcze a nawet  „tacierzyńskie” będące odpowiednikami macierzyńskich. Ale oczywiście ich baby blues nie ma prawa dotyczyć, bo jak by nie było, wciąż są silniejszą płcią. Strasznie tego dużo i często wymagania są sprzeczne.

Wiertarka? Nie wiem…

Jednego od ojców dziś już się wcale tak bardzo nie wymaga – domów budować i drzew sadzić już nie muszą. Zrobienie samodzielnie remontu, zbicie stołu, czy naprawa elektryki, gdy zgaśnie światło też już wcale nie jest w ścisłej czołówce wymagań.

Trochę dlatego, że kobiety i matki same się do tego zaczęły mniej lub bardziej ochoczo zabierać. Ale trochę także dlatego, że takie tradycyjne, fizyczne prace straciły w ostatnich dekadach na wadze i powadze. I nagle okazuje się, gdy jeszcze nasi ojcowie sami budowali meble, kładli boazerie, stawiali wiaty to dzisiejsi  dwudziesto- czy trzydziestolatkowie nie mają najmniejszgo pojęcia, jak się do takich magicznych sztuczek zabrać.

Choć przecież to umiejętności, które nawet poważnym dyrektorom czy hipsterskim lekkoduchom nie tylko nie zaszkodzą, ale nawet mogą być bardzo przydatne. A potem wpadają tacy młodzi ojcowie na nasze warsztaty dla dzieci i z lekkim zawstydzeniem przyznają, że nie wiedzą jak się używa wiertarki czy jaką piłą przeciąć kawałek drewna by zrobić z niego choćby wieszak.

Ale duch w narodzie nie ginie! Powoli, z lekka nieśmiale acz zauważalnie do zestawu ojcowskich atrybutów wraca i majsterkowanie. I to jak! Wystarczy dać tatuśkom szansę, kilka narzędzi i zachęcić by spróbowali sił i nagle ożywają wspomnienia z dzieciństwa, gdy sami tak ze swoimi ojcami budowali karmniki czy pomagali przy remontach.

Niezwykłą przyjemność sprawia nam obserwowanie jak dzieciaki i ojcowie łapią zupełnie inny kontakt i nowe porozumienie właśnie przy majsterkowaniu. Jak mało gdzie właśnie przy tym budzi się naturalna potrzeba by dzieciom przekazywać własne doświadczenie, by dzielić się wiedzą, oswajać ze światem.

DIY tatuśkowie

Nie jest to wcale tylko nasza obserwacja. Maksymilian Kostrzewa z By Forest czyli składu drewna ale także firmy zajmujacej się produkcją zabawek czy ozdób z tego naturalnego surowca opowiada jak takie majsterkowanie z własnym pięcioletnim synem Aleksandrem pomaga w zacieśnianiu więzi.

– Kiedyś Aleksander piłował piłą i się skaleczył i mimo tego, że często lubi sobie polamentować: „dlaczego kapaki z ogórkiem a nie z pomidorem”, „dlaczego sprzątać a nie się bawić” tak tym razem wiedział, że jest facetem. Jest kims, komu łzy nie przystoją. To był wielki moment – wspomina Maks i pięknie opowiada o tym, jak podobne obserwacje ma z warsztatów dla rodziców i dzieci, które sam organizuje. – To okazja by poznać się inaczej z dzieckiem, ale także możliwość zobaczenia jak wyglądają takie codzienne relacje, czy są partnerskie czy raczej jest w nich dystans – tłumaczy i jako, że wykształcenia jest socjologiem z Wydziału Nauk o Rodzinie to przekonuje, że to wręcz świetna forma terapii rodzinnej.


Swoją majsterkową pasją dzieciaki zaraża takze Michał Patora czyli autor bloga PapaTimber – właśnie o ojcostwie i miłości do drewna.

– Dzieciaki zawsze próbowały mi pomagać choć oczywiście dla nich to bardziej taka zabawa niż poważna praca. Ale to taka zabawa co wciagała nie raz bardziej nawet niż tablet – opowiada Michał i dodaje, że wciąż i wciąż są jego dzieciaki zaskoczone i zachwycone tym, że można zrobić coś samemu. Co więcej jego syn Maks zabiera się już poważniej za majsterkowanie: – Ostatnio dłubał ze mną i sam zrobił sobie wisiorek z drewna. Ciął, szlifował i wiercił.  Maks bardzo lubi tworzyć coś z niczego. Taki sam jak ojciec, za długo w miejscu nie posiedzi, bo się zaraz nudzi – śmieje się Michał.

Także dla Norberta Szafranowicza autora YouTubowego kanału o majsterkowaniu „Zabawa w budowie” majsterkowanie z bliźniakami Maksem i Oskarem to raczej zabawa niż budowa: – Chłopcom to moje majestrkowanie bardzo się podoba, choć nie do końca jeszcze rozumieją o co chodzi. Największe wrażenie robią na nich wszelkiego rodzaju narzędzia elektryczne. Im więcej hałasu, tym większa frajda. Natomiast o wspólnym budowaniu czegokolwiek nie ma jeszcze mowy. Raczej wręcz przeciwnie. Jak dla nich, to mój kanał mógłby nazywać się „Zabawa w destrukcji” – śmieje się Norbert. 


Ale nie jest w żadnym razie tak, że majsterkowanie to zajęcie tylko dla ojców i synów. Nic bardziej błędnego co udowania Michał Mech, który amatorsko pracuje w drewnie w osiedlowym garażu zaadoptowanym na warsztat i swoją pasją już zaraził 8-letnią Helenkę i 5-letnią Lidkę.


Dziewczynki z tatą były w naszej pracowni i z pełnym profesjonalizmem zabrały się do robienia wieszaków, drewnianych podkładek i po prostu zwiedzania i eksplorowania całej przestrzeni. Miejsce okazało się idealne dla majsterkujacego ojca i córek.

Zrób ze mną tato

To wcale nie są tylko chlubne wyjątki. Maks, Michał, Norbert i kolejny Michał to dowód na to jak ruch Zrób To Sam, makersów, czy po prostu stare dobre majsterkowanie zaczyna stawać się platformą nowego międzypokoleniowego porozumienia.

Zauważaył to nawet naczelny magazynu „Make” Mark Frauenfelder, który od lat miał misję by swoją pasją do DIY zarazić własną córkę. Więszość projektów z jakimi się spotykał była jednak za trudna więc napisał własną książkę na ten temat „Maker Dad”.

To poradnik i dla ojców i dla córek (synów pewnie też) pomagajacy obu stronom wspólnie poznać i nauczyć się jak zarówno tradycyjne majsterkowe oraz bardziej nowoczesne programistyczne umiejętności wykorzystać do rozwiązywania codziennych problemów. Ale także do zrobienia różnych cool przedmiotów. Takich jak choćby Słoik Antygrawitacyjny, gitarz z pudełka na lunch czy podręczna kamera wideo.  Wszystkie te 22 projekty pokazują ręka w rękę Frauenfelder i jego córka Jane.

Na pewno jednak nie trzeba sięgać aż za ocean, by spotkać równie udane zespoły rodzinnych majsterkowiczów. Może macie takie w swoich domach! Pokażcie nam Ojców z DIY w sercu i zapałem by tę pasję przekazać dzieciakom.
Niech majsterkowa rewolucja idzie w świat.

Wasze M.

0 Udostępnij