13 lutego
Nie, to nie jest dobra data. Zima, ale już dawno po Bożym Narodzeniu, więc nie wiadomo, po co właściwie jeszcze trwa ta zima. Niby jeszcze karnawał, ale już bliżej końca. Piąty miesiąc bez słońca więc organizm powoli zaczyna popadać w stupor. Dzień przed Walentynkami.
Jak już, to 13 lutego uwielbia tylko Barney Stinson i twierdzi, że to niby taki Desparation Day. Dzień w którym wszystkie samotne dziewczyny są tak zdesperowane, że najłatwiej je wyrwać. To może w Nowym Jorku…. W kraju nad Wisłą, to co najwyżej mógłby oczy wykuć, tak jest zawsze jakoś obrzydliwie…. No taki Najbrzydszy Dzień Roku w Polsce.
ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode
I my też byłyśmy zdesperowane. Nie, nie w poszukiwaniu chłopa. Nasza desperacja objawiała się niekontrolowanymi, nagłymi atakami z gatunku „miałam pisać tekst/pobiegać/posprzątać/iść na imprezę ale ten stolik stał i mówił do mnie: Przemaluj mnie, no przemaluj!”. Nosiło nas i męczyła ciągła potrzeba, by coś zrobić, poprawić, zepsuć, naprawić.
Aż ten stan osiągnął szczyt równo 3 lata temu. 13 lutego 2014 roku jeszcze bez strony internetowej, bez zapasu projektów do pokazania, z trzema sercowymi prezentami na Walentynki, logiem które mamy do dziś i nazwą, którą wymyśliłyśmy przy winie, ruszył projekt, który zrobił nam prawdziwy rollercoster z życia.
1095 dni
Dokładnie tyle dni malowania, piłowania, szlifowania, pisania postów gdzieś po nocy, nauki robienia sensownych zdjęć (jakie te pierwsze są strasznie obciachowe), czytania o designie, zwiedzania, uczenia się kolejnych tajemnic stolarstwa, renowacji, a nawet podstaw elektryki. To czas, w którym my same też nieźle się zmieniłyśmy.
2014 rok
Nie ma co ukrywać: nie ma bloga bez sesji! A ta odbyła się w pierwszym miejscu, do którego robiłyśmy meble na zlecenie. Zanim wskoczyłyśmy w wystrzałowe kiecki przez cały weekend szlifowałyśmy palety…
Jako, że nie miałyśmy się gdzie przytulić z maszynami i meblami na stałe, to działałyśmy ciągle gościnnie. A to w starej warszawskiej fabryce serów, gdzie dziś mieści się m.in. siedziba Showroom.pl:
A to w warsztacie po dziadku:
Albo w hipsterskiej knajpie na Powiślu:
Czy w kawiarni „8 Stóp”, która mieściła się tuż obok ZOO w stolicy:
Trochę roboty miałyśmy też w prywatnych mieszkaniach. Ale nie pytajcie nas więcej czy łóżko z palet zmieści się do maleńkiego pokoju na ósmym piętrze…. Palet i skrzynek po owocach przewinęło się w ciągu trzech lat przez nasze ręce tyle, że szkoda gadać. Mogłybyśmy o nich doktorat napisać. (Ale zanim się zaczniemy z paletowych mebli habilitować zrobiłyśmy dla Was prosty przewodnik – o rozmiarach, rodzajach i pozyskiwaniu palet. Poczytajcie TUTAJ >>>>
2015 rok
Za nami pierwsze urodziny Majsterek 😉
I niespodziewane pierwsze występy z DIY na żywo w telewizji.
Wygłupy przed blokiem Basi….
… i poważne programy dokumentalne o „PrzeTwórcach” w Polsce.
A przede wszystkim poszukiwanie miejsca na pracownię. Opowieści o tym, ile nor i karaluchów spotkałyśmy wtedy na swojej drodze, tym razem Wam oszczędzimy.
2016 rok
Czyli imprezy! Parapetówka, śniadania prasowe, warsztaty, wieczór panieński, urodziny Majsterek oraz imprezy dla krewnych i znajomych królika. Oj, było co oblewać.
Tylko Alicja była trochę poszkodowana. Z brzuchem na parkiecie dużo trudniej się szaleje. Ale najważniejsze, że na świecie pojawił się LEON 🙂 I tak się nam powiększyła majsterkowa ekipa.
Ten rok upłynął też pod hasłem przebieranek, malowania i czesania…
.. było tego bardzo, bardzo dużo 🙂
I oczywiście nie mniej malowania farbami, także po wszystkim w okolicy.
1 mln 022 tys odsłon
Strony internetowej dorobiłyśmy się dopiero rok po starcie fanpage’a. Nawet nie pytajcie, co tak długo trwało, bo „wyk*rwimy z laczka i poprawimy z kopyta”. Ale za to jak już ruszyła, to okazało się, że jej obrabianie, pilnowanie przed hakerami, pisanie teksów bez błędów ortograficznych i innych „baboli”, to nie mniejsza harówka niż to całe DIY.
Tym bardziej przekroczenie miliona wejść tak nas ucieszyło, że… zaczynamy szykować jej nową wersję! I może tym razem jednak szybciej niż w rok powstanie. Póki co spec, którego wzięłyśmy do pomocy ma coraz większy obłęd w oczach, gdy wciąż zadajemy pytanie: i jak tam?
128 metrów kwadratowych
To już szybciej nam poszło drobienie się własnej pracowni. Trzeba było się spieszyć, bo na balkonie Sylwii, traktowanym jako schowek na meble, zaczęły gnieździć się gołębie, Basia opanowała cały strych, który teoretycznie miał być także dla innych lokatorów, a Alicja z czasem nie mogła już odnaleźć swojego sprawnego komputera w stercie elektrośmieci, sukcesywnie znoszonych do kolejnych projektów.
O tym, jak trafiłyśmy na Mińską 65, do starej praskiej drukarni, piszemy TU>>>
Na początku wcale nie było kolorowo.
Zanim to, zamieniło się w TO!
I w TO!
Trzeba było jednak zdobyć sporo kasy i mocno zakasać rękawy! Nasze 100 metrów kwadratowych remontowałyśmy same. No, nie do końca. Z pomocą przyszła całkiem spora grupy znajomych i przyjaciół, którzy chwycili za pędzle albo dorzucili się do zbiórki crowdfundingowej. TUTAJ>>> poczytacie o naszym remoncie.
39 mebli
Nasza największa miłość: czyli renowacja, poprawianie i odnawianie. Od mebli z palet, po przeróbki PRL-owskiej klasyki. Czasem wystarczyło odświeżenie, a czasem kończyło się na drastycznej zmianie wyglądu. Wyobraźni nigdy nam nie brakowało.
Tony bibelotów DIY
Świątecznych ozdób, ramek, lamp z durszlaków, wieszaków z czego się tylko da, betonowych donic (to one zawyżają wagę) i cottonballsów (te znowuż zaniżają).
Dużo, bardzo dużo!
Nawet nie próbujemy podliczyć, ilu superanckich ludzi przewinęło się przez nasze warsztaty, otwarte weekendy i inne aktywności w pracowni. Nawet śniadanie prasowe z raportem o polskim Zrób To Sam u nas było! No niezły czad, nie?
79 odcinków
I chyba największe wyzwanie. Takie z gatunku: to nie ma szansy powodzenia, zapomnij, no way! Czyli jak nagrać 79 filmików na YouTube weekendami w 7 miesięcy, gdy jedna z nas jest w bardo zaawansowanej ciąży, a potem w połogu, a pozostałe dwie robią na etatach od poniedziałku do piątku a i w weekendy też czasem trzeba.
Wciąż nie wiemy jak to się udało. Znaczy wiemy: dzięki mega ekipie z F25! 🙂 Dzięki Kochani!
A jak się zastanawiacie po co taki długaśny wpis z samymi naszymi zdjęciami. Oczywiste przecież, że Tl; dr. To po to, byśmy się wybierając je, a potem oglądając powzruszały 😉
Wasze urodzinowe M.