W sobotę odbyła się ostatnia część naszych letnich warsztatów w Pokoju na lato, czyli przestrzeni stworzonej przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Tym razem nawiązałyśmy do lat 80., czyli okresu PRL-owskiego niedoboru, który inspirował naszych rodziców do kreatywnego działania – jedni szyli wtedy ubrania z zasłon i robili kotlety z mortadeli, inni łapali za narzędzia i majsterkowali na potęgę. Przewodnikiem dla tych ostatnich był Adam Słodowy. I to jego projektem postanowiłyśmy się zainspirować.
Razem z grupą dzielnych „czeladników” – tym razem w warsztatach uczestniczyło aż dwóch facetów
własnoręcznie wykonaliśmy kilkanaście drewnianych zabawek do gry w kółko i krzyżyk. Pod czujnym okiem majsterek powstało 10 uroczych zestawów. Większość w naturalnym, drewnianym wydaniu, ale były też kolorowe szaleństwa.


Dokładną instrukcję, jak wykonać taką grę krok po kroku znajdziecie TUTAJ >>>>


Na poprzednich zajęciach w ramach letniego cyklu ( Zobaczcie relację z warsztatów robienia ozdób z betonu >>> oraz przerabiania wojskowych skrzynek >>>>) unikałyśmy elektronarzędzi, bo chciałyśmy nawiązać do technik stosowanych w okresie międzywojnia oraz w latach 40 i 50., kiedy to Polska podnosiła się z gruzów. Na ostatnich warsztatach postanowiłyśmy jednak dać trochę elektro-czadu. W końcu nic nie daje takiej satysfakcji, jak poczucie mocy kilkuset watów w dłoni
Nie obyło się też bez małych wpadek. Gdy przyszła kolej na wiercenie otworów, okazało się, że jedna z trzech wiertarek odmówiła posłuszeństwa, a dodatkowe płaskie wiertła są jednak za małe. W efekcie wszyscy musieliśmy sobie radzić wysłużonym wiertłem i jedną wiertarką. Na szczęście kolejka do elektromaszyny posuwała się sprawnie. I przestojów nie było.

Zwłaszcza, że w przypadku drewnianej eko-zabawki do gry w kółko i krzyżyk, etapów prac było więcej. Zaczęło się od mierzenia, a potem w ruch poszły piły i wypalarki.
Jeśli szukacie pomysłów na trwałe ozdoby na drewnie, z czystym sumieniem polecamy Wam zakup tego urządzenia. To niedrogi zakup – sprzęt kosztuje kilkadziesiąt złotych (nie warto wydawać więcej, bo „wypasione” wersje niewiele różnią się od tych najtańszych, podstawowych). A efekty, jakie można uzyskać, są naprawdę świetne.
Na naszych warsztatach w Pokoju na lato przewinęło się ponad 30 osób. Byli nawet tacy, którzy nie opuścili żadnych zajęć. Gdybyśmy mogły wystawiać oceny, w ich dzienniczkach posypałyby się same szóstki
Mamy nadzieję, że wkrótce uda nam się spotkać ponownie!

Ciągle pytacie nas, kiedy zorganizujemy następne warsztaty. Na razie nie ustaliłyśmy jeszcze żadnych terminów, ale śledźcie naszego Facebooka i bloga. Gdy tylko coś się będzie kroić, niezwłocznie Was o tym poinformujemy!
Wasze M.