Pożegnanie pracowni na Mińskiej. Dlaczego zrezygnowałyśmy z tej miejscówki?

  • 58 miesięcy – tyle czasu spędziłyśmy na II piętrze mocno klimatycznej starej Praskiej Drukarni. 
  • 117 metrów – naszej pracowni stało się nam drugim domem. 
  • 30 czerwca  – wyprowadzmy się z Mińskiej 65.

Mińska 65 miała wiele minusów. Okna na całą ściane powodowały, że latem zamieniała się w szklarnię. Podłoga będąca starą betonową wylewką na jakiejś mieszaninie słomy mimo wielokrotnych napraw i malowania ciągle pękała i była tak nierówna, że często nie wiedziałyśmy czy to nasza wina, że mebel krzywo stoii czy to jednak ta podłoga.

Powtarzałyśmy sobie, że zamiast fitnesów wystarczy kilka razy wdrapać się na nasze wysokie, drugie piętro i zejść na dół z kolejnymi meblami, ale na codzień bywała to droga przez mękę. Winda towarowa, owszem istnieje, ale administracja budynku uznała, że dostępna będzie tylko od 7.30 do 15.30 w dni powszednie. Dzięki takim kwiatkom mogłyśmy się tu czasem poczuć jak w czasach poprzedniego ustroju.

Ale mimo tych wszystkich minusów naprawde kochałyśmy tę wyremontowałaną własnymi ręcami i wypieszczoną, babską pracownię.

Dlatego, choć czynsz wzrósł kilka razy w ciągu pięciu lat, odkąd pojawiłyśmy sie na Kamionku, to i tak uparcie trzymałyśmy się tego miejsca – czasem zarabiając na warsztatach tylko tyle, by wystarczyło na utrzymanie lokalu.

Lockdown współpracy z administracją 

I być może nadal trzymałybyśmy się go pazurami, gdyby nie przyszła pandemia. Wszyscy wiemy jak to wyglądało: od połowy marca zakaz jakichkolwiek zgromadzeń powyżej 2 osób, poważne ograniczenia w handlu i w działalnościach gospodarczych. Ale też obietnice, że przedsiębiorcy nie zostaną zostawieni sami z tą sytuacją. Centra handlowe zobligowano do obniżenia czynszów o 90 proc. Warszawa podobne dyspozycje obniżek wydała swoim Zarządom Gospodarowania Nieruchomościami. Prywatni właściciele budynków też szli na rękę firmom. W końcu przecież lepiej mieć najemcę płacącego przez jakiś czas mniej niż nie mieć żadnego.

Z taką myślą pod koniec marca, gdy już wiadomo było, że to nie jest stan, który potrwa tydzień czy dwa, lecz może przeciągnąć się na miesiące – zawnioskowałyśmy do administracji Mińskiej 65 z prośbą o zawieszenie płatności czynszu lub jego obniżenie. Byłyśmy przekonane, że skoro jestesmy tu prawie 5 lat, same wyremontowąłyśmy lokal, który był w bardzo złym stanie, reklamowałyśmy całe miejsce zachęcając inne firmy, by się tu pojawiły, to administracja solidarnie pójdzie nam na rękę.


Odpowiedź dyrekcji była dla nas jak zimny prysznic. „Możliwością obniżenia kosztów działalności jest wypowiedzenie umowy” – doradziła administracja.

Czyli: nie pasuje, to sie wyprowadzcie.

Alternatywy 65

Było to dla nas zaskakujące i oburzające na kilku poziomach. Abstrahując już od szczególnej sytuacji, w jakiej znalazło się pół świata i naszych nakładów w miejsce, to Mińska 65 nie jest jakąś tam prywatną firmą. To spółka należąca do Polskiej Agencji Prasowej (PAP), która jest jednoosobową akcyjną spółką Skarbu Państwa. Czyli to lokalizacja de facto państowa. Wydawać by się mogło, że tym bardziej będzie realizować idee solidaryzmu społecznego.

Oszczędzimy Wam tu już opisów naszej – i innych najemców – batali, która trwała ponad miesiąc i otarła się o prezesa PAP oraz Ministerstwo Rozwoju, by jednak administracja Mińskiej 65 objęła nas zniżkami. W wielkim skrócie, jeżeli pamiętacie fimy Bareji, to my je odgrywaliśmy na żywo. Z wisienką na torcie w postaci odesłanego pisma, które według administracji źle wypełniłyśmy, bo zaznaczyłysmy na nim paragraf kółeczkiem, a dyrekcji ubzdurało się, że poprawny jest tylko „ptaszek”.

Suma summarum administracja przyznała nam 40 proc. (brutto czyli na rekę było to mniej niż 25 proc. relalnych kosztów) obniżkę ale tylko za kwiecień. Za marzec i maj – nie mówiąc już o czerwcu – wszystko musiąłyśmy opłacić w regularnych cenach. W tym czasie odbyły się u nas dwa razy nasze warsztaty: w pierwszy weekend marca i zaległe, głównie dla uczestników z voucherami, „Nie ma brzydkich mebli” w pierwszy weekend czerwca.


Czyli trzy miesiące lokal na siebie nie mógł zarabiać.

Idzie nowe

I to właśnie przelało czarę goryczy. Cały czas polecamy Wam tu wpaść, przejść się korytarzami jak z „Piły”, zjeść pyszny makaron lub wypić drinka „Mińska 65” w Drukarnii, wpaść na ściankę wspinaczkową do Obiekto, obejrzeć wielką halę (niegdyś maszynową) w tej największej w czasach komunizmu specjalistycznej drukarnii po naszej stronie Odry. I po prostu poczuć klimat Kamionka.

http://minska-65.pl/

Mimo słabości do tego miejsca i poważnych inwestycji w nie poniesionych zdecydowałyśmy się na wyprowadzkę. Tak zupełnie w ciemno! Nie miałyśmy jeszcze nowej miejscówki ani sprecyzowanych planów. Wiedziałyśmy tylko, że postawa administracji w czasie pandemii i parę innych faktów, jak zwolnienie pracownika odpowiedzialnego za obsługę windy towarowej po prostu uniemożliwiają nam tu dalszy pobyt. Zresztą nie my jedne podjęłyśmy taką decyzję. Umowy wypowiedział też działający tu do niedawna hostel i szkoła tańca.

Tak na przyszłość, gdybyście się zastanawiali, skąd dziury w budżetach spółek skarbu państwa to macie przykład.

Będziemy strasznie za Praską Drukarnią tęsknić. Mapy Google zdołały się tak przyzwyczaić do naszych dojazdów w tym kierunku, że już nawet dopisały na adres Mińska 65 hasło „praca”, choć dla nas to wciąż bardziej pasja/sposób na życie, niż zwykła robota.

Ale o tym, że podjęłyśmy dobrą decyzję upewniło nas to, że właściwie z miejsca, bez specjalnego szukania i bez objeżdżania całej Warszawy znalazłyśmy (czy raczej znalazła je dla nas i dla siebie Gosia Budzich z Odnawialni) nową miejscówkę. I to taką, która nie tylko jest sporo tańsza ale także ma ogromny potencjał, by konkurować z Mińską. Przede wszystkim: jest na parterze i z ogrodem!

Podsumowując, żegnamy się z bólem serca, ale także pełne nadzieji, że teraz czeka na nas kolejna przygoda i nowe możliwości.

Zapraszamy!!!

O nowym miejscu jeszcze Wam opowiemy. Ale w pierwszej kolejności zapraszamy na wspólne z nami pożegnanie Mińskiej. Z oczywistych powodów nie robimy wielkiej imprezy ale za to wszystkich chętnych, kibicujacych nam przez lata zachęcamy, by wpaść na ….. ROZDAWAJKO/WYPRZEDAŻ!!!!


W najbliższą sobotę i niedzielę od godziny 14 otwieramy nasze przepastne magazynki i będziemy dzielić: starymi meblami, których nie mamy jak ze sobą zabrać, farbami, których mamy za dużo, cudami w rodzaju skrzynki wojskowej wyładowanej oryginalnym zestawem prepersa z lat 80., naszymi upcyclingowymi projektami…

Część tych cudaków chętnie oddajemy za free i pomoc w wyniesieniu worków ze śmieciami, część będzie można od nas odkupić (może uda nam się zebrać kaskę na ekipę przeprowadzkową) za symboliczne sumy.

Co konkretnie można będzie od nas zabrać będziemy pokazywały na Instagramie i Facebooku. Kluczowe jest to, że zależy nam, by te rzeczy trafiły w dobre ręce ludzi, którzy docenią #zróbtosam.

Jeżeli nic nie potrzebujecie, a po prostu chcecie nas odwiedzić, to też wpadajcie. Przybijemy piąteczki łokciami i napijemy się wina z jednorazowych kubeczków po uprzedniej dezynfekcji rączek.

Wasze, troszkę sentymentalne M.

0 Udostępnij