Przydałyby się chyba socjologiczne badania, albo jakaś poważna analiza zmiany społecznej, którą obserwujemy. Bez propagandowych haseł w stylu „kobiety na traktory”, bez jakiś specjalnych zmian w programach nauczania w szkołach, nawet (jeszcze) bez nowości w ofercie zabawek i książek dla dziewczynek. Niespodziewanie mamy do czynienia z prawdziwą dziewczęcą falą w majsterkowaniu.
Rośnie nam naprawdę niezłe pokolenie „power girls”! Praktycznie od początku naszego majsterkowania i warsztatów, które organizujemy przeważają na nich kobiety, dziewczyny i babki. O 5 do 50 roku życia. Ale jak w przypadku dorosłych to może jest mniej zaskakujące (być może przyciąga je po prostu to, że organizatorki są kobietami, a więc będą czuć się swobodniej), tak gdy dotyczy ten pęd dzieciaków jesteśmy naprawdę zaskoczone.
Owszem z rodzicami przychodzą też chłopaki. I oczywiście są świetni w tym co robią i uczą się bardzo szybko. Ale jednak to dziewczynek jest więcej i są one nie do zdarcia. Jak choćby podczas ostatniego otwartego weekend na pracowni. W sobotę wpadają rodzice z… trójką dziewczyn. 10 -letnia Julka, 7-letnia Helenka i 4-letnia Lidka. I nie ma, że: nudno, że nie będę robić, że się ubrudzę, że jeść, pić. Jak już, to mały foszek był o to, że Lidce nie pozwoliło się jednak wszystkiego tak zupełnie samej robić. A ona przecież chce i umie!
Julka fanka piłki nożnej (!) w ramach niespodzianki od mamy robiła memory board wystylizowany na boisko piłkarskie. Piła, wyrzynarka, taker. Nie ma problemu. Ze wszystkimi narzędziami, z niewielką pomocą mamy dała sobie radę!
– Którego piłkarza zdjęcia powiesisz na tablicy? Którego jesteś fanką?
– Ja to kobiecej piłce kibicuję. A najbardziej Kasi Kiedrzynek, ona jest kapitanem naszej reprezentacji.
Opadły nam szczęki. I głośny łomotem potoczyły się po posadzce pracowni.
Siostry, które wpadły z tatą wspólnie przygotowały wieszak na worki do szkoły i przedszkola. Malowanie, szlifowanie, wkręcanie. Pomysł na namalowanie na nim owieczek. Choć ledwo wystawały ponad stół stolarski, radziły sobie świetnie.
A już całkiem stopiła nasze serducha starsza z sióstr Hela, gdy szczęśliwa i uśmiechnięta od ucha do ucha wypaliła: Najlepsze są rzeczy samemu zrobione! Ale mama się ucieszy z takiego wieszaka.
– W szkole pokażecie go?
– Pewnie!
– I co chłopaki pewnie też takie potafią zrobić?
– Eeeee nieeee.
Jak widać, nawet 7-latka już wie, że „Słodowy jest kobietą”.
Dziewczynom było cały czas mało pracy. Julka więc po skończeniu tablicy zajęła się jeszcze wycinaniem w drewnie i malowaniem półki, którą Alicja wymyśliła do pokoju Leona. A Lidka z siostrą zajęły się masową produkcja ozdób z kleju na gorąco. Towarzyszył im cały czas tata, Michał, który sam hobbystycznie para się tradycyjnym stolarstwem. Ale jak to dziewczyny skwitowały. – Pracownia taty za mała… Co innego nasza przestrzeń, pełna zakamarków i zabawek 😉 Poczułyśmy się naprawdę docenione.
Co chwilę padało klasyczne pytanie: co jeszcze mogłybyśmy porobić?
– A chcecie poszlifować stary stół?
– TAAAK!
Nie ma to jak młoda krew, której jeszcze szlifowanie nie straszne.
Pół blatu starej mocno pokrytej lakierobejcą ławy na oczyściły.
Chyba będziemy częściej dzieciakom proponować taką zabawę w szlifowanie.
Nasze sobotnie warsztatowiczki to jednak wcale nie wyjątki. Podobnych jak one dziewczynek jest zatrzęsienie. Przez te cztery lata funkcjonowania Majsterek, przez nasze ręce przeszło kilkadziesiąt młodych fanek majsterkowania.
I nie ukrywamy: ten wysyp nowego pokolenia Majsterek to prawdziwy miód na nasze serca. Szczególnie po ostatniej wyprawie do telewizji śniadaniowej. Gdzie po kilku minutach opowieści jaką to frajdę i satysfakcję daje odnawianie i ratowanie starych mebli i, że to właśnie kobiety świetnie dają sobie z tym radę dwie prowadzące program skwitowały, że to nie dla nich, bo one mają facetów i to zadanie dla nich.
Być może ich córki w przyszłości będę bardziej asertywne. A póki co cieszymy się tymi, które jak już wpadły to nie chcą wyjść z naszej pracowni.
Wasze M.