Jak w ciągu jednego dnia odnowić mebel i… przeżyć

Myślicie, że gdy robicie runmageddony, maratony czy inne biegi rzeźnika to wiecie, co to znaczy być twardzielem? Nic nie wiecie! 😉 Życie znają ci, co wpadli na nasze warsztaty z cyklu „Nie ma brzydkich mebli”. Zajęcia z odnawiania mebli prowadzimy od niemal dwóch lat i to zawsze jest niezły hardcore. Aby w 8 godzin odnowić mebel trzeba być naprawdę zdeterminowanym i … mieć odpowiednie wsparcie. Dziś zdradzamy trochę naszych tajemnic, dzięki którym udaje nam się ta sztuka.

„Zjedzcie porządne śniadanie. To nie są zajęcia z malowania mebelków” – to jedna z rad, które zawsze wysyłamy naszym uczestnikom w pakiecie przed warsztatami. 8 do 10 godzin szlifowania, oczyszczania cyklinami, bejcowania, malowania i woskowania wymaga kondycji. To naprawdę ciężka fizyczna praca, która szczególnie dla początkujących może być sporym szokiem.

Dlatego zanim zabierzemy się za pracę z meblami – nawet jeżeli macie więcej czasu niż nasza jedna dniówka – warto odpowiednio się do tego przygotować. Oto nasze sztuczki, które bardzo pomagają przy takiej pracy.

Ciuchy

Oczywiście można, a przy częstszych pracach nawet warto zainwestować w odpowiednie ubrania o czym Wam zresztą już pisałyśmy (TUTAJ), ale i tak podstawową zasadą jest wygoda oraz to, by nie ubierać się w nic nazbyt porządnego.

Nawet, gdy założycie fartuch (a tę część majsterkowej garderoby gorąco polecamy, szczególnie gdy są to fartuchy od Gosi z Odnawialni), to i tak pamiętajcie: odnawianie mebli to brudna robota i na bank coś Wam się wysmaruje. Tak więc najlepiej wyciągnąć jakieś stare trampki i ciuchy. Takie z gatunku „do chodzenia po domu”. Jak na nie coś chlapnie, to nie będzie szkoda.

Ochrona

Rękawice, maseczki, okulary… warto je mieć. I to najlepiej w kilku rodzajach np. rękawice lateksowe, robocze typu „wampirek” i mocniejsze majsterkowe. Bo co innego przyda się do szlifowania, co innego przy malowaniu, a co innego do politurowania.

Kilka rodzajów ochronnych gadżetów przyda się także dlatego, że nie zawsze jest w nich wygodnie. I czasem no cóż warto kombinować np. maseczka z marketu budowlanego czy może raczej „chirurgiczna” z apteki? O szczegółach dotyczących BHP przy zabawach w odnawianie mebli piszemy TUTAJ.

Woda i napoje

Ciągle i ciągle to powtarzamy: dużo pijcie podczas odnawiania mebli. Naprawdę trzeba dobrze nawadniać organizm, bo i wysiłek daje się we znaki i sporo się pyli, a woda pomaga oczyszczać usta, do których zawsze coś tam wpadnie.

 

Oprócz wody warto oczywiście sięgać też po to, co najbardziej lubicie i dodaje Wam energii. U nas oczywiście grana jest kawa (ekspres był jednym z pierwszych urządzeń, jakie pojawiły się w pracowni!). Ale dobrze robi też picie naturalnych soków. Sprawdzają się lepiej niż energetyki, bo nie chodzi o jednorazowy strzał, tylko systematyczne dostarczanie organizmowi wsparcia. A soki oprócz wody dają też energetycznego kopa i to takiego bez sztucznych wzmacniaczy. Zawarte w nich naturalne cukry bardzo przydają się przy intensywnym wysiłku i nie ma co się ich bać. Praca fizyczna szybko spali takie kalorie.

Jedzenie

Tak, jak bardzo odradzamy pracę na czczo, tak samo nie zaczynajcie pracy z meblami tuż po dużym posiłku. Gwarantowane przeciążenie żołądka. W miejsce tłustej pizzy czy kebsa, które owszem szybko dostarczą bombę kalorii ale przy okazji „zamulą” polecamy coś lekkiego: leczo, bigos z młodej kapusty, ryż z warzywami, naleśniki ze szpinakiem, chaczapuri z kurczakiem lub serem.

To kilka z potraw, jakie do tej pory były grane podczas naszych warsztatowych obiadów. Plus zawsze mamy do nich sporo świeżych warzyw i owoców i… jakiś deserek. Należy się nagroda za tyle ciężkiej pracy 😉

Przerwy

Koniecznie je róbcie. Jedna dłuższa na posiłek, odsapnięcie i nabranie dystansu do wykonanej pracy jest wręcz niezbędna. Po takiej przerwie inaczej, świeżym okiem spojrzycie na wykonaną pracę. Ale niech to nie będzie więcej niż 40-60 minut. Bo inaczej dopadnie was znużenie i już do pracy nie wrócicie.

Za to warto co 60-90 minut zrobić sobie taką „szkolną” przerwę, czyli 5-8 minut. Przejść się chwilę, wypić kawę lub sok, skorzystać z toalety. I co najważniejsze na chwilę przestać wpatrywać się w mebel. Mózg potrzebuje płodozmianu!

Przyjaciele

Dlaczego te nasze warsztaty, choć wyciskają z nas jak energię, jak sok z cytryny tak lubimy? Bo pojawiacie się na nich Wy! Odnawianie mebli w grupie lub choćby z jedną dodatkową osobą jest fenomenlane!

To zadanie wręcz stworzone do tego, by robić to z kimś. I dlatego, że dodatkowa para rąk przydaje się bardzo często ale przede wszystkim dlatego, że to świetna okazja by po prostu miło (serio!) i kreatywnie spędzić czas, poplotkować, pośmiać się.

Muzyka

Dobre radio czy jakaś fajna playlista też się przyda. Ale uważajcie co puszczacie. Nam już na zawsze nieśmiertelne „Despasito” będzie się kojarzyć z odnawianiem (wcale nie takim „powolnym”) mebli, które robiłyśmy do naszej książki. Stara wieża w pracowni łapała wtedy tylko jedną stację radiową, a ta grała latynoski kawałek w częstotliwością 4-5 razy na godzinę. I dziś gdy tylko słyszymy pierwsze szarpnięcia gitary i słowa „oh no oh no, si sabes ka dźa dźiewo mirando te” to ręce układają nam się chwyt jak do papieru ściernego i czujemy zapach wosku.

Dystans!

I najważniejsze: nie przejmujcie się za bardzo! To tylko meble. Nawet jeżeli po drodze coś nie wyjdzie, coś się nie doczyści, źle pomaluje, odłamie, to naprawdę można temu zaradzić! Zawsze jest jakaś metoda. Ostatecznie można zastosować jakąś drastyczną sztuczkę w rodzaju naklejenia ozdobnego elementu z tapety. Zamiast się martwić i denerwować lepiej z pracy nad meblami czerpać przyjemność i zabawę. Przecież w życiu mamy tyle innych naprawdę poważnych problemów.

I jeszcze rada na „dzień po”. Szykujcie się, że będzie jak po ostrej imprezie. Będą boleć mięśnie, będzie głodni, może też boleć głowa. Zapachy, pył, skupienie nad innym rodzajem pracy niż zazwyczaj robi swoje. Warto więc mieć zaplanowany wolny lub przynajmniej luźniejszy dzień. I nie spędzać go całego w łóżku. Wręcz przeciwnie: długa kąpiel a potem świeże powietrze, ruch, woda i owoce. To – oczywiście oprócz kolejnej porcji mebli do odnawiania – są najlepszym lekarstwem na pomajsterkowe wycięczenie.

A może Wy macie jeszcze inne sztuczki, które pomagają Wam w majsterkowaniu? Dajcie nam koniecznie znać!

Post powstał we współpracy z marką Bracia Sadownicy – to ci od jabłek. Udowadniają, że zarówno jabłka, jak i ich przetwory nie muszą być ani nudne, ani ulepszane. Ich soki podnosiły nas ostatnio na siłach podczas warsztatów.

0 Udostępnij