Wystarczą dwie-trzy godziny pracy i to nawet w domowych warunkach, by zrobić sobie wyjątkowy stolik. Troszkę rustykalny, trochę industrialny. Idealny, jako stolik kawowy lub na balkon. Nasz ma już cztery lata i wciąż świetnie nam służy!
Może i miedź to ani złoto, ani diamenty – a wiadomo, kto jest najlepszym przyjacielem kobiety – ale we wnętrzach trudno o lepszy wybór. Mieć miedź we wnętrzu jest dobrym tonie i to już od kilku sezonów. Moda na nią trwa w najlepsze, bo meble z miedzianymi elementami pasują tak do nowoczesnych, jak i tych bardziej tradycyjnych pomieszczeń, a nawet do pokojów dziecięcych ( ZOBACZCIE nasze zwierzakowe-wieszaki z miedzianych kolanek>>>). A już w połączeniu z drewnem, szczególnie takim szlachetnym, miedź staje się cenniejsza niż złoto.

Pomysł na ten stolik przyszedł nam do głowy po tym jak w sklepie z drewnem na warszawskiej Pradze (jeśli jeszcze nie znacie, to polecamy sklep Drewnolux, połączony z zakładem stolarskim na ulicy Stalowej 65) kupiłyśmy spory kawałek dębiny. Potrzebna nam była by zademonstrować na niej efekty, jaki nadaje ładnie wybarwionemu drewnu olej, a jaki politura.
Najpierw na nagraniu o tradycyjnych sposobach barwienia i zabezpieczenia drewna ta spora decha służyła nam za próbnik.
Potem (oczywiście na stronie wyolejowanej) za uroczą deskę na owoce i ciasta podczas imprez w pracowni. Cały czas ten ładnie wybarwiony, w kilku miejscach ciekawie pęknięty kawał drewna nie dawał nam spokoju.
Był za mały na pełnoprawny stolik, a ciężki by z niego zrobić półkę, za ładny by zmienić go w ławkę do siedzenia, od biedy mógł posłużyć za mały stolik kawowy. Ale ostatecznie stwierdziłyśmy, że najlepiej sprawdzi się jako mały stolik nocny, idealny do postawić z boku łóżka – pod kawę, książkę, gazetę no może jeszcze nocną lampkę…
Zobaczcie jak go zrobiłyśmy i do czego przydała nam się suszarka 🙂
Po nagraniach stolik dostał oczywiście jeszcze kilka kolejnych warstw politury, nakładanych co kilka dni, więc blat jest już porządnie zabezpieczony.
Łącznie do wykonania takiego projektu potrzebowałyśmy:
- ładnego kawałka drewna – nasz kosztował 90 zł;
- miedzianych rurek rozmiar 18, dwie sztuki za 70 zł;
- miedzianych kolanek (8) i trójników (2) – ok 22 zł;
- kleju epoksydowego do metalu – 10 zł;
- obejm szt 2, rozmiar 18 – 6 zł;
- papieru ściernego do wykończenia drewna;
- politury (2-litrowe opakowanie kosztuje ok 40 zł, ale wystarcza na bardzo, bardzo dużo mebli) wraz z gaza i watą.
Z narzędzi niezbędne są: - przecinak do rur lub piłka do metalu, może być także elekrotopiła np. z urządzenia wielofunkcyjnego z końcówką do metalu;
- wiertarko-wkrętarka;
- suszarka.

Jak widzicie, to nie jest najtańszy projekt, by ostateczny jego koszt zamknął się w granicach 200 zł (zostało nam trochę miedzianych rurek, z których już szykujemy kolejny mebelek). Ale duża część wydatków będzie zależeć od ceny i jakości drewna.
Meble z wykorzystaniem miedzianych rurek wodno-kanalizacycjnych nie są szczególnie trudne do zrobienia. Najważniejszy jest tu projekt stelażu czy nóżek.

Można sobie pomóc i najpierw zbudować stelaż z drewnianych, grubych kołków (są tańsze i łatwiej je przyciąć niż metalowe rurki). Tak przygotowany prototyp odwzorowujemy potem za pomocą miedzi. Taka metoda sprawdzi się w przypadku niestandardowych rozwiązań, jak nasze.

Miedziane rurki okazały się być idealnym materiałem do projektów w duchu Zrób to Sam i już wiemy, że będziemy do nich chętnie wracały.
Ostatecznie stoliczek wylądował na balkonie, gdzie robi troszkę za kwietnik a troszkę za idealne miejsce by ostawić kawę i książkę. I świetnie się w takiej funkcji sprawuje!

A jak sprawdza się miedź w waszych mieszkaniach? Macie meble miedzianymi elementami? Pochwalcie się nimi!
Wasze M.