Jak odnowić kuchenny taboret?

To zdecydowanie jedna z najbardziej spektakularnych metamorfoz z naszych warsztatów. Nie dlatego, że była jakoś specjalnie trudna. Raczej z uwagi na stan mebla przed renowacją. Stan, który naprawdę odstraszał od wzięcia go w ogóle na warsztat…

Na ostatnie warsztaty trafił do nas drewniany taboret z co najmniej trzema dekadami na karku. Chybotliwy, obdrapany, w naprawdę mizernym stanie. Prawdę mówiąc z początku pomyślałyśmy – chyba nie warto go ratować. Ale właścicielka miała do niego sentymentalny stosunek. Nie dość że mebel budził dobre skojarzenia z dzieciństwa, to jeszcze był obecnie ulubionym kuchennym mebelkiem jej męża. Nie było rady, wzięłyśmy staruszka w obroty.

Oczyszczanie mebla

Mebel był pomalowany co najmniej dwiema warstwami farby olejnej. Grubo! Pod spodem były fajne drewniane, sosnowe nogi.

Postanowiłyśmy je odsłonić. W ruch poszła cyklina. Ale czyszczenie ręczne, bez wspomagaczy okazało się za słabe. Ręce mdlały. Dlatego doradziłyśmy oczyszczanie drugą metodą – za pomocą opalarki. TUTAJ opisujemy wszystkie metody oczyszczania starego mebla. Cały proces zdzierania starych powłok zajął ponad 3 godziny.

Woskowanie

Pięknie oczyszczone nogi postanowiłyśmy zawoskować. W ruch poszedł nasz ulubiony wosk Black Bison od Liberona (V33) w kolorze jasnego dębu. On tylko delikatnie przyciemnia i wybija słoje drewna.

Woskowałyśmy za pomocą pakuł bawełnianych, ale równie dobrze sprawdzi się tu filc, albo bawełniana szmatka. Pamiętajcie o nałożeniu 2-3 warstw w odpowiednich odstępach czasowych. O woskach i woskowaniu przeczytacie więcej TUTAJ.

Ratowanie siedziska

Ten element taboretu okazał się najbardziej problematyczny. Sztuczna okleina z czasem zaczęła odpryskiwać odsłaniając brzydkie, „wiórowe” wnętrze siedziska. Co z tym zrobić? Najlepiej byłoby wymienić całe siedzisko. Ale tego nie udałoby się zrobić w ciągu jednego dnia warsztatów „Nie ma brzydkich mebli”. Samo klejenie to proces, który zabiera co najmniej 12 godzin. Ostatecznie wygrała koncepcja z tapicerowaniem. Najpierw te wszystkie ubytki zakitowałyśmy, tak żeby okleina nie zadzierała materiału obiciowego od środka.

Wybrałyśmy piękny, turkusowo-zielony materiał welurowy od Lech Modern Fabric (model RICO). Do tego poszła w ruch pianka o grubości 3 cm. O tym jak poprawnie tapicerować pokazywałyśmy choćby przy okazji przerabiania wojskowej skrzyni na pufę oraz odnawiania starego fotela. W związku z tym, że siedzenie jest malutkie i płaskie, zrezygnowałyśmy z flizeliny. Gąbkę przykleiłyśmy do siedziska za pomocą kleju w spreju. Materiał został przytwierdzony tackerem pod spodem siedziska.

 

Trochę czasu zajmuje odpowiednie zrobienie zakładek na rogach. Przy ich wykonywaniu, pamiętajcie aby wyciąć zbędny materiał – nie może być go zbyt dużo, bo powstaną nieestetyczne zgrubienia.

Jak Wam się podoba taka metamorfoza? 🙂

Podsyłajcie nam swoje projekty, odznaczajcie je #weekendowemajsterkowanie – chętnie pokażemy je na naszym blogu i w mediach społecznościowych. Pokażmy, że nie warto wyrzucać, bo z takich staruszków da się zrobić prawdziwe cudeńka.

Wasze M.

0 Udostępnij