Na świecie było kolorowo, hippie, nowocześnie ba wręcz futurystycznie. W mieszkaniach pojawiły się meble z elementami plastiku, nowoczesny sprzęt RTV, inspiracje wzorami z Indii i Maroka a równolegle mocne geometryczne wzory. I kolor, dużo koloru. Do tego stopnia, że w Stanach Zjednoczonych ten zwariowany okres nazywany bywa czasem „the decade that taste forgot”, czyli „epoką, o której zapomniał dobry gust”.
W Polsce właśnie wchodził w życie gierkowski plan skoku ekonomicznego. A wzornictwo odgrywało w nim ważną rolę. Polskie produkty miały być konkurencyjne i sprzedawane na całym świecie. Jednak technologia oraz wykonanie pozostawiały sporo do życzenia. I to głównie dlatego lata 70. na pierwszy rzut ucha nie kojarzą się nam z ciekawymi wnętrzami. A raczej z taką zgrzebnością.
Po części jest to uzasadnione: boazeria, pierwsze meblościanki, które za chwilę opanowały wszystkie mieszkania, wysoki połysk i to lakierowany zamiast politury na meblach. Za tym stanowczo nie tęsknimy. Ale lata 70. to także w Polsce feria kolorów, wzorów i naprawdę nowoczesnych, geometrycznych elementów we wnętrzach.
I choć dziś to wzory z lat 50. i 60. najchętniej odkrywamy na nowo i wprowadzamy do mieszkań to i do tej późniejszej epoki zarówno hippisów jak i pokolenia X naprawdę warto sięgnąć.
Mi osobiście jak bardzo był to ciekawy designersko okres przypomniała „Sztuka Kochania”. W filmowej biografii Michaliny Wisłockiej bardziej niż sama historia słynnej seksuolożki zachwyciły mnie ubrania, meble i… tkaniny. Kolorowe, z wyraźnymi wzorami geometrycznymi, kwiatowymi, orientalnymi. To one tak na sukienkach (świetna scena gdy Wisłocka pyta redaktorkę magazynu czy potrzebuje obrusu, który zdobi jej stolik i zabiera go, a kilka scen później pojawia się w kolorowej sukni z niego uszytej) kobiet, jak i w oknach, na stołach, na łóżkach wprowadzają ożywcze elementy w raczej burych PRL-wskich wnętrzach.
Te tkaniny, ich dobór i odpowiednie oddanie klimatu epoki to to dzieło kostiumolożki Ewy Gronowskiej, która w łódzkim Muzeum Włókiennictwa, wybrała wzory z lat 70., wykupiła do nich prawa i dla potrzeb filmu nadrukowano je na tkaniny.
Ale nie mniejsze wrażenie robi też dobór mebli. Za wnętrza odpowiadał Wojciech Żogała i zrobił kawal dobrej roboty: tapety, tapicerowane fotele klubowe, nowoczesne plastikowe aparaty telefoniczne, fornirowane szafki, stoliki kawowe. Wszystko dobrane nie jak z katalogu (choć pereł sporo było) tylko naturalnie naprawdę oddając klimat epoki.
I chyba nie dziwcie się, że w kinie więcej emocji i orgiastycznych okrzyków wywoływały we mnie nie sceny seksu a kolejne sukienki bohaterek i pomieszczenia w jakich się pojawiały.
Nie ma co ukrywać to właśnie ten film zainspirował nas do pokazania, że naprawdę warto sięgnąć bo stylistykę z Ery Wodnika i wprowadzić do naszego otoczenia trochę szaleństwa. Oczywiście nie chodzi o to by całe mieszkania urządzać w stylistyce epoki Gierka, ale o pewne cytaty, akcenty, które mogą ubarwić nasze mieszkania.
Warto postawić na tapety i tkaniny w geometryczne wzory. W latach 70. na ścianach królowały grube winylowe tapety, a w oknach i stołach podobne tkaniny. Najważniejsze były ich kolor. W epoce hipisów i fascynacji oriente triumfy święciła oczywiście neutralna paleta kolorów ziemi: beże, piaskowe, zielone, brązowe, pomarańczowe, granatowe, śliwkowe, oberżyna, głębokie odcienie fioletu. Ale bardzo chętnie łączono je w nawet najbardziej zwariowane kompozycje.
Dziś trochę trzeba się naszukać by znaleźć takie wzory. Nam udało je się znaleźć m.in w internetowym sklepie z tkaninami Color Mercado. To z niego pochodzą te piękne materiały z kolekcji Parson Gray.
Ale można tez znaleźć wzory nawiązujące do nurtu hippie np. kolekcję Home Decor od Joela Dewberry’ego
Latami 70. zainspirowany jest także ten wzór z polskiej firmy LECH Modern Fabrics. Ich tkaniny polecamy bo mają naprawdę wysoką jakość idealną do tapicerowania.
By uzyskać efekt wnętrza nawiązującego do tej epoki oczywiście warto sięgnąć po akcesoria w barwach kojarzonych z klimatem disco, czyli srebra i złota. Można zaszaleć i zrobić je samemu, jak choćby dyskotekową kulę.
Ale lata 70. to także gadżety o futurystycznych kształtach. Takie jak choćby znowu niezwykle modne, designerskie, podwieszane plastikowe fotele ale także po prostu gadżety i meble z epoki, które spokojnie i nie drogo (bo wciąż na nie nie ma takiego boomu jak na te choćby o dekadę starsze) znajdziecie na OLX, czy targach staroci.
Ta epoka to także moment pojawienia się w Polsce ciekawych wzorów mebli. Takich choćby jak obrotowy fotel KAL autorstwa Aleksandra Kuczmy, który powstał w Ośrodku Badawczo Rozwojowym Meblarstwa (OBRoM) w Poznaniu.
W 1972 roku OBRoM wyprodukował limitowane, prototypowe serie fotela, zrobionego z tworzyw sztucznych tworzonego wtedy jeszcze jako technologiczny eksperyment.
Fotele te po raz pierwszy do masowej produkcji trafiły dopiero kilka lat temu.
W nasze ręce trafiły zaś jakiś czas temu i fotele klubowe i ta mocno podniszczona ale z ogromnym potencjałem radiola (oczywiście zalakierowana więc będzie trzeba się mocno narobić oczyszczając ją ze starych powłok), która latami stała w Związku Nauczycieli Polskich w Mławie.
Jak już uda się ja odnowić i odratować gramofon to dopiero będzie prywatka z Pink Floyd, The Beatals i Marylą Rodowicz.
Bo oprócz wzorów lata 70. to jeszcze jedno umiały mistrzowsko: bawić się!
Sylwia