IKEA zdążyła już od nas zdrowo oberwać – że bez duszy, pazura, charakteru i cienia oryginalności. Pisałyśmy w dziennik.pl, dlaczego bliżej nam do Tylera Durena z „Podziemnego kręgu”, niż do głównego bohatera tego filmu, którego mieszkanie wyglądało jak z ikeowego żurnala (nota bene do dziś ciężko nam się zdecydować, kto w tym filmie fypadł lepiej – Brad Pitt czy Edward Norton ;-)). Ale dziś nie o tym, bo prawda jest taka, że choć naszym mieszkaniom daleko od katalogów IKEI to, podobnie jak w każdym chyba polskim domu, znajdziecie tu sporo produktów ze sklepów tej znanej sieci. Przykład? Choćby taki stolik….
ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode
Ręka w górę, kto nie miał nigdy w domu tego popularnego mebelka z IKEI 🙂 To chyba jeden z najlepiej sprzedających się produktów szwedzkiej marki. Prosty design, bogata kolorystyka sprawiają, że LACK sprawdza się zarówno w akademiku, studenckim mieszkaniu, jak też w salonie, tuż obok eleganckiej kanapy. A do tego jest śmiesznie tani. Byle ciuch z sieciówki kosztuje więcej. I co niemniej ważne super lekki i łatwy w transporcie. I dlatego także w naszych mieszkaniach znajdował się tuż po remontach.
Ale tanie meble rzadko bywają trwałe. To jeden z zarzutów, jakie często stawia się meblom z IKEI – świetny, skandynawski design, przystępna cena, ale niestety często słaba jakość wykończenia. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Na obronę IKEI trzeba dodać, że przez lata – jeśli chodzi o design – nie mieli żadnej konkurencji. I to oni zapoczątkowali w Polsce modę na przyjazny i elegancki w swojej prostocie styl skandynawski.
Co jednak zrobić z tanim meblem, gdy pojawią się na nim pierwsze rysy? Na pewno nie należy go od razu wyrzucać do śmietnika. Stolik świetnie nadaje się bowiem do majsterkowych eksperymentów. Podobnie jak inne rzeczy „made by IKEA”. Na świecie przerabianie mebli tej marki doczekało się nawet profesjonalnej nazwy – IKEAhacking. Internauci chwalą się tymi prostymi i wymyślnymi metodami na „hakowanie” mebli. Nie tylko dlatego, by je odmłodzić, ale nadać oryginalności, własnego charakteru.
Tak właśnie przerabiałyśmy już starą ławę Lack w wersję „glamour„.
Bawiłyśmy się też już m.in. z przerabianiem papierowej lampy na kulę dyskotekową>>>> czy renowacją okrągłego stolika z IKEI.
Gdyby chcieć stworzyć ranking najczęściej branych przez internautów mebli na warsztat, to stolik LACK zapewne królowałby w takich zestawieniach.
Nasz był czarny, ale szybko się porysował. Poza tym, jakby to powiedzieli przedstawiciele obecnej władzy, przestał pasować do koncepcji… 😉
ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode
Dlatego najpierw mebel pomalowałyśmy. Wybór padł na głęboki, niebieski kolor. Poszłyśmy na łatwiznę i użyłyśmy farby kredowej – to droższe ale praktyczne rozwiązanie. Farby kredowe po pierwsze są matowe (nie sugerujcie się zdjęciem, farba odbija światło, bo jest mokra), a po drugie, można je nakładać bez wcześniejszego, żmudnego oczyszczania powierzchni. Ale trzeba pamiętać by po malowaniu, powierzchnię dodatkowo zabezpieczyć. W przypadku tego stolika najlepiej posłużyć się lakierem.
Stolik już pomalowany, więc jedziemy dalej! Przygotujcie sobie ostry nóż, ołówek, linijkę oraz ziemię i kwiaty. Postawcie na sukulenty, bo to mało wymagające rośliny. A tylko takie przetrwają w „stolikowej donicy”.
Na zdjęciu zapomniałyśmy pokazać jeszcze trzy rzeczy, które Wam się przydadzą, czyli:
- worek/folia
- taśma izolacyjna
- pinezkiPo odmierzeniu otworu na donicę – sami zdecydujcie, jak ma być duży, bierzemy się za wycinanie. Jak widzicie, najlepiej robić to z odpowiednią asystą. Alicję do uważnego kreślenia i cięcia dzielnie dopingował jej syn, Leon. I nawet był grzeczny 😉
Zastanawialiście się, co ten stolik ma w środku? Niewiele…. Kartonowe „plastry” z łatwością można usunąć.
Gdy już otwór jest pusty, dokładnie zabezpieczamy go za pomocą folii. Wystarczy zwykły worek na śmieci i taśma izolacyjna.
My najpierw użyłyśmy czerwonej, bo taka była pod ręką, ale potem stwierdziłyśmy, że to zbyt odważne połączenie… Czerwień zastąpiłyśmy bardziej stonowaną czernią. Dodatkowo ozdobiłyśmy brzegi taśmy pinezkami, dzięki temu stolik zyskał „rockowy” pazur.
Do środka najlepiej wsadzić rośliny, które nie potrzebują zbyt wiele wody i są odporne na trudne warunki. Polecamy kaktusy, a konkretnie sukulenty. Są one często nazywane roślinami dla zapominalskich, łatwe w uprawie i dosyć tolerancyjne na zaniedbania, dlatego w tym przypadku sprawdzą się znakomicie! A poza tym kaktusy zawsze są na czasie 😉
Stolik stoi w naszej pracowni – można przy nim spokojnie wypić kawę. Choć przyznajemy bez bólu, że częściej stanowi on eksperymentalne pole do twórczych działań malców, którzy wpadają do nas z odwiedzinami ze swoimi rodzicami. Niestety dość szybko ofiarą eksperymentów padły sukulenty, więc o tym, jak taka doniczka sprawdza się w dłuższym okresie czasu Wam nie powiemy. Musimy posadzić nowe 😉
A Wy bawicie się w IKEAhacking? Podzielcie się pomysłami – piszcie do nas w komentarzach!
Wasze M.