Gdybyśmy miały obstawiać, co w tej całej naszej majsterkowej przygodzie sprawia nam największą frajdę, to pewnie wygrałaby jedna rzecz – możliwość zarażania ludzi pasją. Zarówno tych, którzy zabawy manualne lubią od dziecka jak i totalnych laików. Po kilku minutach pracy z drewnem banan pojawia się na twarzy każdego. Nawet u osób, które uważają, że mają dwie lewe ręce do roboty.
Zarażamy więc majsterkowaniem tak, jak możemy najszerzej; na warsztatach, w internecie, na półkach w księgarni (ostatnie sztuki naszej książki jeszcze możecie kupić w Empikach, albo online). I widzimy, jak grono młodych renowatorów, stolarzy amatorów czy szeroko pojętych makersów z roku na rok w Polsce rośnie.
Wiadomo jednak, że najlepszą, bo najbardziej masową platformą do promocji ruchu Zrób to sam jest telewizja, a zwłaszcza wnętrzarskie kanały tematyczne, które bez „kącika DIY” dziś już obyć się nie mogą. Po kilkumiesięcznej współpracy z „Pytaniem na śniadanie” TVP2 od telewizji chciałyśmy jednak odetchnąć. Majsterkowanie na żywo, to niezły hardcore, bo przy tej pracy wszystko się może zdarzyć (pamiętacie wpadkę z gwoździem? 😉 ) o wstawaniu przed świtem nawet nie będziemy wspominać.
Ale gdy z propozycją współpracy przy nowym projekcie zgłosił się do nas telewizyjny producent, który ma na koncie takie hity, jak program Doroty Szelągowskiej czy Darka Stolarza, to nie mogłyśmy odmówić. Efekt naszych wysiłków już można zobaczyć na antenie. HGTV właśnie wyemitowała pierwszy z dwóch nakręconych odcinków programu, a my możemy się Wam w końcu pochwalić, jaką metamorfozę przygotowałyśmy.
Nie same, bo na planie zebrała się iście mistrzowska ekipa! Majsterki przed kamerą reprezentowała Basia, która występuje tu w podwójnej roli – projektantki i współprowadzącej program wraz z Bartoszem Wróblewskim.
Ten rudzielec jest wziętym lubelskim architektem, który ma na koncie multum świetnych projektów, między innymi znanych knajp. Kto widział TAN, Mewę, albo wrotkarnię w Lublinie, ten wie, na co go stać. Bartosz skradł nam serce nie tylko z uwagi na talent i doświadczenie ale też poczucie humoru (w programie gra poważnego specjalistę, ale nie dajcie się zwieść, ten szelma potrafił jednym zdaniem rozładować napięcie i rozbawić do łez). Całą (no prawie) brudną robotę odwalili chłopcy z ekipy remontowej – Łukasz i Paweł. Razem z Karoliną Lewińską, która dbała o dodatki i wykończenie całości w trzy dni dokonaliśmy niemożliwego. Ciasną, ciemną i nieustawną sypialnię zmieniliśmy w przytulne gniazdko.
Zobaczcie, jak to pomieszczenie wyglądało przed naszym wejściem:
Właścicielami sypialni są Ania i Piotrek, młodzi rodzice bliźniaków. Mieszkanie dostali od rodziców, nie zdążyli jeszcze wszystkiego wyremontować. Mają nową, minimalistyczną kuchnię, świetnie urządzili też pokój dzieciakom. Ale na sypialnię zwyczajnie zabrakło im pomysłu oraz czasu.
Bordowe ściany, wielkie łóżko w ekoskórze, szafa, której w tym wnętrzu nawet nie można do końca otworzyć… No, nie wyglądało to dobrze.
Postanowiliśmy całkowicie zmienić rozkład mebli w pomieszeniu. Wąska szafa (głębokość – 40 cm) wylądowała na ścianie z drzwiami, centralne miejsce zajęło łóżko – co ważne – z wysuwanymi szufladami. Naprzeciwko łóżka zawisła galeria obrazów i lustro. Pod nim stanęła toaletka. I to nie byle jaka! Zrobiliśmy ją z Piotrkiem w naszej pracowni z kawałka starej półki i toczonych nóżek. Piotrek pierwszy raz trzymał w ręku wyrzynarkę, ale poradził sobie doskonale. Żona była zachwycona prezentem, choć na początku nie wierzyła w jego zdolności manualne.
Zamiast zagłówka zrobiliśmy na ścianie ozdobne „ramy” w formie sztukaterii. Całość pomalowaliśmy w kolorze zgaszonego granatu. Grzejnik zasłoniliśmy ażurową maskownicą, w oknach zawisły jasne, aksamitne zasłony, które ociepliły wnętrze.
Pięknie wkomponowały się w to wnętrze złote, minimalistyczne kinkiety i ozdobny żyrandol. Rozeta na suficie była naszym awaryjnym pomysłem, gdy okazało się, że nie można usunąć podwieszanego sufitu z „fantazyjnym” otworem, bo nad nim biegną wentylacyjne rury.
Chyba nie musimy dodawać, jakie miny mieli właściciele, gdy weszli po raz pierwszy do sypialni. Zawsze nam się wydawało, że te sceny wzruszenia, łez i zaskoczenia w takich programach są totalnie udawane, bo nie ma bata, żeby ukryć efekt prac przed właścicielami mieszkania w sytuacji, kiedy cały dom jest okupowany przez niemal 15-osobową ekipę i panuje tam totalny chaos 🙂 A jednak da się. Wierzcie nam, tu nie było ściemy, pokój sypialni pozostawał zamknięty aż do finału.
A Wam jak się podoba ta metamorfoza?
W drugiej części naszego programu zrobiliśmy metamorfozę salonu, który dzięki drewnianej ażurowej ściance łączy teraz dwie funkcje – pokoju dziennego i sypialni. Więcej o tym odcinku przeczytasz TUTAJ >>>>
Wasze M.