Brakująca połowa dziejów. Krótka historia kobiet, które nas urządziły

Wymień słynne Polki? Na to pytanie jak mantrę każdy umie odpowiedzieć: Maria Skłodowska- Curie, Emilia Plater, Wisława Szymborska, Maria Konopnicka i…. dalej zaczynają się problemy. 

No były na pewno jakieś, te wszystkie pisarki, trochę poetek, malarek. Ale naukowczynie, żołnierki, matematyczki, lekarki, architektki, projektantki…?  Z nimi mamy poważny problem. Czyżby ich nie było?

Anna Kowalczyk (w niektórych kręgach lepiej znana jako Boska Matka) na stulecie uzyskania, czy raczej zdobycia przez Polki praw wyborczych popełniła książkę, której dramatycznie w Polsce brakowało. W „Brakującej połowie dziejów. Krótkiej historii kobiet na ziemiach polskich” bije nas wszystkich i wszystkie po głowach. I udowadnia, że myślenie że cała historia ludzkości to historia mężczyzn: królów, wojowników, wynalazców i artystów to czyste brednie.

Brednie wciskana nam od dawna bo tak jest łatwiej i no bo cóż kobiety miały jednak przez lata (tysiące lat) jednak słaby PR. Kowalczyk stawia sobie i nam podwójne zadanie. Po pierwsze chce przypomnieć Polki, które przepadły w mrokach historii. Pokazać, że to nie jest tak, że nagle objawiły się gdzieś w XX wieku od razu wyedukowane, z parasolkami i przekonaniem, że mogą to samo co mężczyźni. Po drugie skłonić nas byśmy sami zaczęli wyciągać z zapomnienia świetne, dzielne, utalentowane kobiety, którym jednak trudniej przebić się i dać się zapamiętać.

Do przeczytania książki gorąco Was zachęcamy. Ale postanowiłyśmy też odrobić drugą część zadania. Idąc tym tropem i my na 100-lecie naszych praw wyborczych chcemy Wam przypomnieć kilka kobiet, które miały ogromny wpływ na nasze mieszkania i gusty. A o których wciąż o wiele za mało się mówi.

Pierwsze architektki 

Diana Reiter urodziła się w rodzinie żydowskiej w 1902 roku w Drohobyczu, skąd nieprzejmując się zwyczajami wyjechała na studia do Lwowa. By potem z sukcesami pracować i projektować w konserwatywnym Krakowie. Do dziś dwa stoją dwa zaprojektowane przez Reiter budynki w Krakowie: przy ul. Beliny-Prażmowskiego oraz Pawlikowskiego. Została zabita w obozie koncentracyjnym w Płaszowie. Jej dramatyczne losy pokazł Spilberg w „Liście Sindlera”.

By Lyuusha – Own work, CC BY-SA 4.0,

Barbara Brukalska też w czasie międzywoja przekonała do siebie mocno zmaskulinizowane środowisko architektów. Tym razem warszawskie. Była pierwszą kobietą-profesor na Politechnice Warszawskiej i propagowała idee modernistów Praesens i Le Corbusiera, czyli budownictwo tanie i funkcjonalne. W tandemie ze swoim mężem zaprojektowała między innymi osiedle WSM na Żoliborzu w Warszawie oraz dom z pracownią na ul. Niegolewskiego 8, który uważany jest za  pierwszą awangardową realizacją w Polsce.

Osiedle WSM Żoliborz, By Nieznany/unknown - Plan generalny Warszawy, Prezydium Rady Narodowej miasta stołecznego Warszawy i Rada Główna Społecznego Funduszu Odbudowy Stolicy i Kraju, Warszawa 1965, s. 74, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=54056642

Projektantki nowoczesnych mebli 

W połowie lat 50. Tersa Kruszewska i Maria Chometowska przedstawicielki pokolenia “Kolumbów” (ta pierwsza nawet brała udział w Powstaniu Warszawskim) wniosły wiele do odradzającego się po wojnie nowoczesnego wzornictwa przemysłowego. Chometowska pracowała z Instytutem Wzornictwa Przemysłowego i odpowiedzialna była m.in za umeblowanie (w dużej części meblami własnych projektów) lubelskiego KUL. Kruszewska związała się ze spółdzielnią artystów ŁAD.

Krzesła projektów Marii Chomentowskiej i Teresy Kruszewskiej, fot. IWP

Obie dały nam wiele do dziś zachwycających projektów mebli. Na czele z dwoma kultowymi krzesłami. Kruszewska w 1956 roku zaprojektowała “Muszelkę”, zgrabne krzesło z giętej sklejki. Siedzisko mebla zbudowane zostało z jednego kawałka sklejki, którego boki łączą się pośrodku oparcia i są zakryte igielitowym oplotem. Chomentowska w tym samym roku pokazała “Płucka”. Też wykonane z giętej sklejki. Tyle, że oparcie zbudowane było z dwóch części materiału łączonych elastycznym spoiwem.
Co ważne obie były zwolenniczkami nowoczesnego sposobu projektowania do mieszkań. Tak Chomentowska tłumaczyła tę filozofię w wywiadzie udzielonym w 1963 r. dla magazynu „Ty i Ja”.  „Chciałabym przypomnieć, że meble współczesne nie powinny stanowić lokaty kapitału: solidne, drogie, raz na całe życie. Powinny bezboleśnie dla kieszeni właściciela zmieniać się razem z potrzebami domowników”.

Panie od „mieszkać po ludzku”

W czasie postalinowskiej odwilży, gdy krystalizował się w Polsce w architekturze modernizm zaczęły architektki, który przyświecał ideał wygodnego mieszkania, które choćy w środku miasta da ludziom przyjazne otoczenie. Halina Skibniewska była nie tylko architektką ale także posłanką i wicemarszałkiem Sejmu kilku kadencji. Jej największym dokonaniem jest zaprojektowanie Sadów Żoliborskich w Warszawie, które do dziś uważane za najpiękniejsze warszawskie osiedle czasów PRL.

By nieznany/unknown – Stolica nr 1, 3 stycznia 1960, s. 20, Public

Nic dziwnego, Skibniewska realizująca założenia tzw. międzynarodowego stylu brukselskiego, inspirowanego architekturą odwołującą się do wizjonerskich projektów przygotowanych na Expo ’58 w Brukseli zaprojektowała nowoczesne, wygodne, osiedle z niewysokimi budynkami rozsianymi na terenie z dużą ilością zieleni. Nawet gdy rządziła już wielka płyta to architektka ta upierała się nad tradycyjną cegłą i nigdy nie zaprojektowała bloku z płyty. Za to jako pierwsza stworzyła samodzielne mieszkania dla niepełnosprawnych.
Nie ona jedna w PRL udowadnia, że kobiece oko może wnieść wiele do architektury. Zofia Hansen była poważnym wsparciem sławniejszego męża i jego rewolucyjnych pomysłów architektonicznych. Zaś Jadwiga Grabowska-Hawrylak, pierwsza kobieta profesor architektury a Politechnice Wrocławskiej jest autorką najbardziej rozpoznawalnych budynków z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w tym mieście.

Piotron [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], from Wikimedia Commons

To ona jest współautorką „galeriowica” a przede wszystkim osiedla mieszkaniowego przy placu Grunwaldzkim zwanego powszecnie Manhattanem. 

Twórczynie piękna 

To kobiety stoją też za ogromną częścią klasycznych wzorów,które przez lata były (a dziś znowu wracają do łask) rozchwytywane przy urządzaniu mieszkań. Danuta Duszniak  była autorka kilkudziesięciu wzorów ceramiki użytkowej z lat 50., 60. i 70. 

ARVE Error: Mode: lazyload not available (ARVE Pro not active?), switching to normal mode




To ona odpowiada za pionierskie w Polsce zastosowanie charakterystycznego dla lat 50-tych nowoczesnego stylu New Look. Stworzyła wiele porcelanowych dzieł sztuki, które dziś uznawane są za ikony polskiego wzornictwa. Dzbanki Kolumb, wazon Rock’n Roll czy serwis kawowy Prometeusz to tylko niektóre z jej prac.

Tkanina „Panny”, 1958 r. Fot. IWP

Równie kultowe są też prace Alicji Gutkowskiej – Wyszogrodzkiej, która projektowała wzory na tkaniny i dywany i była jedną z najważniejszych postaci złotego okresu polskiego wzornictwa połowy ubiegłego wieku. Reprezentowała charakterystyczny dla tego czasu styl, określany mianem „form organicznych”. Jej projekty były pełne kolorów, kształtów, fantazji i młodzieńczej energii. Jak choćby znany do dziś wzór “Panny” przedstawiające sylwetki tańczących kobiet w rozkloszowanych sukienkach.

Dziewczyny z czerwonymi kropkami 

Polski design po chudych latach znowu ma się naprawdę nieźle. Rok w rok z zachwytami słychać ile to projektów nie dostało prestiżowych wyróżnień Red Dot dla najlepieji najciekawiej zaprojektowanych produktów, mebli czy wnętrz. A gdy spojrzymy na te listy to aż skrzą się kolejnymi nazwiskami młodych projektantek. Nas ostatnio najbardziej zachwyciły Natalia Wieteska i jej nowoczesna, wyglądająca, trochę jak modernistyczna rzeźba komoda BRINKK i projekt Marty Gębskiej, która stworzyła Silvię nowoczesną, ergonomiczną i wodooszczędną wannę.

To oczywiście nie są wszystkie architektki, projektantki i artystki. To ledwie malutki wycinek pokazujący, że kobiety i w tym świecie mają sporo do powiedzenia. Już nie mówiąc o tych wszystkich paniach domu, które przez dekady żadnej pracy się nie bały, doglądały remontów, orgaizowały meble z niczego i często same dbały by mieszkania jakoś wyglądały choćby nie bardzo było czym i za co je urządzić.

Wasze M.

0 Udostępnij