Bimber i inne używki na Łódź Design Festiwal 2016

Dawna stolica polskiego włókiennictwa przez 10 dni w roku designem stoi. Do niedzieli (23.X) w mieście trwać będzie Łódź Design Festiwal 2016. Z tej okazji ostatni weekend spędziłyśmy na eksplorowaniu pofabrycznych przestrzeni, knajp i księgarni w Łodzi. Wróciłyśmy zachwycone. I to pomimo starcia z kibolami, którzy dymili przy okazji derbów Łodzi. Wierzcie nam – nawet jeśli designerska wystawa zawiedzie, to dobre żarcie i inne atrakcje z nawiązką Wam to wynagrodzą.

lodz-design-majsterki16 Ale do rzeczy. Impreza mieści się w pofabrycznych budynkach przedwojennego imperium Karola Scheiblera i Ludwika Grohmana przy ul. Tymienieckiego 3, czyli kilkanaście minut spacerem od centrum miasta. Dziś działa tu kulturalno-artystyczny ośrodek Fabryka Sztuki, która zapewne zachwyci niejednego psychofana industrialnych obiektów. Łódź to w ogóle istne królestwo czerwonej cegły. Cegła rządzi! Wystarczy się przejść do OFF Piotrkowskiej, albo zwiedzić Manufakturę.  lodz-design-majsterkiDawne włókiennicze imperia teraz zamieniają się w eleganckie centra handlowe, zamknięte osiedla albo kreatywne przestrzenie miejskie, dla młodych projektantów, architektów, artystów…. słowem, dla całej łódzkiej bohemy.

Łódzkiemu festiwalowi stuknęła właśnie „dycha”. W czasie tegorocznej edycji nie zabrakło więc retrospekcji i podsumowań. O tym, że jubileuszowy Łódź Design Festiwal cieszy się powodzeniem świadczą jednak nie tyle tłumy na wystawach, ale liczba i format różnej maści partnerów czy sponsorów. Widać, kto najwięcej dorzucił się do imprezy. Eksponowane miejsca ma IKEA, Rosenthal, Geberit czy ceramika Paradyż. Przy samym wejściu na teren wystawy lśni zaś nowiutkie Audi. Z resztą jeden z wykładów poprowadził Kamil Łabanowicz, projektant nadwozi tej niemieckiej marki. Ale nie pytajcie jak było. Nie poszłyśmy, żeby sobie ciśnienia nie podnosić. Zwłaszcza, że na co dzień jeździmy 23-letnim Peugotem (piszę to ja, czyli majsterka Basia). Jeszcze by uznał, że to zdrada i się obraził. A wtedy wizyta u mechanika murowana 😉
lodz-design-majsterki1

Jedną z najciekawszych części wystawy jest międzynarodowy konkurs dla młodych projektantów, czyli Make Me! Młodzi przyćmili swoich doświadczonych kolegów z firm, które prezentowały się w ramach „Must have”. Być może dlatego, że udział w tym plebiscycie był odpłatny. Co nie znaczy, że nie było tu nic ciekawego, spodobał nam się choćby pomysł Maptu, czyli polski projekt wykorzystujący dane kartograficzne w celu tworzenia artystycznych grafik. Widać, że czytali Houellebecqa 😉 Niestety mapy ginęły w zalewie propozycji „made by IKEA”, która wystawiła aż cztery produkty.

Maoy Maptu

Maoy Maptu

Wróćmy więc do młodych projektantów. Zwycięzca konkursu Make Me!, Jan Pfeifer zaprojektował „Instrument miejski”, czyli ciekawy koncept muzycznej barierki z grającymi szczebelkami. Autor twierdzi, że na pomysł wpadł obserwując dzieciaki walące patykami po metalowych elementach barierek w warszawskim parku Brudnowskim. Muzycznych możliwości jego projektu nie można było jednak przetestować. A szkoda. Ale odjechanych projektów na tej wystawie było więcej. Jak choćby mydła przypominające wyglądem szlachetne kamienie, dwustronną konewkę czy bimbrownik. I to na kółkach. Serio!

Just in bimber, Małgorzata Szostak

Just in bimber, Małgorzata Szostak

Chyba nie macie wątpliwości, jakiej narodowości jest autorka tego cuda. Małgorzata Szostak tłumaczy, że produkt jest swoistego rodzaju „postulatem dla uregulowania kwestii legislacyjnych produkcji domowego alkoholu w sposób przychylny dla tych, którzy swoją pasję kultywują z „dziada pradziada”.

Dzięki unikatowemu wyglądowi oraz łatwości użytkowania, pozwoli na oczarowanie procesem oraz wyciągnięcie przetwórstwa alkoholi „z piwnicy” – czytamy w opisie „Just in bimber”.

make-me-lodz-design

Torba Architekta, Daria Przybyłowska

Naszą uwagę przykuł też projekt Torby Architekta, Darii Przybyłowskiej oraz zestaw gadżetów plażowicza upakowanych w plecaku czyli „Sopot” Wojciecha Guzika. Założę się, że ten ostatni zrobiłby w tym roku furorę nad polskim morzem.

zrzut-ekranu-2016-10-18-o-22-32-28

„Sopot”, Wojciech Guzik

zrzut-ekranu-2016-10-18-o-22-36-38

Seem Soap, Lehmann Mathilde and Sée Valentine

Autorzy festiwalowego programu przekonują, że motywem przewodnim tegorocznej edycji jest tożsamość. Ale odłóżmy górnolotne rozkminy o tym, jak poprzez dizajn manifestuje się tożsamość twórców. Moim zdaniem lepiej sprowadzić design ziemię. Naszym zdaniem festiwal wyraźnie opierał się na starciu dwóch światów. Pierwszy reprezentuje design w erze 2.0, z robotami, sztuczną inteligencją i drukiem 3D. Drugi tęsknotę za tradycyjnym rzemiosłem i naturalnym tworzywem.

lodz-design-majsterki13

I tak, z jednej strony mogliśmy podziwiać kolekcję elementów wyposażenia wnętrz pod wspólną marką Manuba (akronim – manufaktura bałtycka ) i pokaz stolarki na żywo w wykonaniu Pawła Jasiewicza i Jarosława Hulbója, a z drugiej całą gamę przedmiotów, które nie powstałyby bez świata cyfrowego.

zrzut-ekranu-2016-10-18-o-22-41-52

Manuba

Tutaj polecamy wystawę schowaną w sali numer 16. Twórcy projektu – !Mediengruppe Bitnik nieomal trafili do więzienia. A to dlatego, że wysłali robota na zakupy do „darknetu”, a więc w najczarniejsze, ukryte rewiry sieci. Robot wydawał 100 dolarów tygodniowo (w bitcoinach) na losowo wybrane rzeczy, a wszystkie zamówione on-line przedmioty lądowały na wystawie. Nie trudno się domyślić, że nie wszystkie nabyte tam przedmioty były legalne. Gdy robot skusił się na ecstasy władze lokalne St. Gallen musiały  interweniować. Cały projekt zarekwirowano. Wszystkie rzeczy, za wyjątkiem tabletek zwrócono artystom dopiero po trzech miesiącach.

darkness-design-festiwal

Random Darknet Shopper

W czasie Łódź Design Festiwal nie zabrakło też podsumowań, tegoroczna impreza jest jubileuszowa, wiec oprócz wystawy, która prezentuje dorobek ostatnich edycji, znaleźć można było chociażby retrospekcyjną wystawę z polskim designem początku XXI wieku. Spoiwem dla wybranych przez  Magdalenę Jasińską i Agatę Kondracką z Wood&Paper mebli oraz bibelotów były lata 50. i 60. Na niewielkiej przestrzeni zgromadzono ponad 100 obiektów sztuki użytkowej które sięgają do sztuki użytkowej tamtego okresu; mebli, lamp, grafik, wyrobów szklanych i ceramicznych, tkanin oraz innych dodatków.

Chciałam pokazać szerszej publiczności, że jest wielu polskich projektantów i firm, które w świadomy i oryginalny sposób czerpią ze złotego okresu polskiego wzornictwa – mówi Magda Jasińska.

Po sąsiedzku można podziwiać przykłady współczesnego wzornictwa inspirowanego łowicką sztuką ludową. Kuratorka wystawy „Et[n]os” zebrała nie tylko pasiaste bączki, leżaki czy lampy oraz dywanik w kształcie wycinanek. W tym kąciku zobaczycie też odjechane wzorzyste obrazy, które łączą estetykę ludową z dalekowschodnią psychodelą. Swoje meble wystawia też fabryka mebli giętych TON, mieniąca się spadkobiercą czeskiego Thoneta.

collage_fotor

Zwiedzanie wystawy zajmie wam całe popołudnie. Jeśli nie chcecie wydawać fortuny na kawę i kanapkę, lepiej zabierzcie ze sobą prowiant 😉 A kasa przyda Wam się na zakupy w księgarni. O tym, co udało nam się upolować na regałach już wkrótce na blogu.

Wasze M.

0 Udostępnij